Witczak: z dużej chmury mały deszcz
Witczak: z dużej chmury mały deszcz
Drolle de guerre, symulakra wojny, gra pozorów - analitycy geopolityczni mogą zapewne wyszukiwać rozmaite mniej lub bardziej adekwatne określenia. Rzeczywiście - z dużej chmury mały deszcz, jak na razie.
Miały być palce na czerwonych guzikach, wojna światowa, gwałtowne reakcje etc. Tymczasem, owszem: sto rakiet uderzyło w Syrię, ale np. Rosja twierdzi, że większość z nich udało się przechwycić przy pomocy systemów obrony przeciwlotniczej. Rosja zresztą zapowiedziała mocną reakcję, ale zapowiedź ta jakoś nie chce się zrealizować.
Z naszego punktu widzenia ważniejsza jest jednak umiarkowana reakcja rynku walutowego. Eurodolar, na ten przykład, klaruje się przy 1,2335. Ani nie uciekł na północ, ku 1,25550, ani nie ruszył na południe, do dolnych ograniczeń konsolidacji, rysujących się przy 1,2160. O ile z syryjskiej awantury nie wyniknie autentyczne piekło dla Zachodu (a na razie nie wynika), o ile nadal będzie to jedynie "proxy war", o tyle rynek zdyskontuje całkiem ów wątek, koncentrując się na sprawach bieżących oraz na polityce Fed i EBC. A także na zapowiedziach wojny handlowej USA - Chiny.
Dziś w programie mamy o 14:30 dane nt. sprzedaży detalicznej za marzec w USA, a także indeks NY Empire State za kwiecień. Do tego o 16:00 ukaże się wskaźnik NAHB z rynku nieruchomości. O 19:15 wystąpi publicznie Raphael Bostic z Fed w Atlancie.
Jutro poznamy m.in. chińskie PKB oraz produkcję przemysłową i sprzedaż detaliczną w Chinach, a także produkcję przemysłową w Japonii. Ukaże się poza tym indeks ZEW z Niemiec tudzież dane o przemyśle i budowie domów w USA. W środę 18 kwietnia kalendarium obejmuje m.in. dane inflacyjne z Wielkiej Brytanii i Beżową Księgę Fed. Czwartek przyniesie nam indeks Philadelphia Fed tudzież brytyjską sprzedaż detaliczną, a piątek - kanadyjskie dane o sprzedaży.
Jak widać, danych będzie dość sporo, a i tak wiele z nich pominęliśmy. Do tego kilka razy wypowiedzą się publicznie przedstawiciele banków centralnych, w tym Fed. Materiału do obróbki dla graczy forexowych będzie sporo. Na razie jednak mamy względny spokój na eurodolarze. Lokalne minima to 1,23, lokalny opór to 1,2345, wyżej 1,2380-90.
Sprawy ułożyły się tak, że złoty raz jeszcze zarobił do euro, kreśląc poziomy rzędu 4,1645-50. Ale, trzeba przyznać, to już dość sensowne wsparcie - historycznie i psychologicznie. Lokalne opory to ok. 4,1775 i 4,1915. Naturalne byłoby, gdyby złoty oddał w tym kierunku trochę ze swej wartości. Gdyby tak się stało, to moglibyśmy obecne minima połączyć z tymi z lutego - i to zaczęłoby budować nam jakąś średnio- lub długoterminową linię wzrostową. To zaś wpisywałoby się w wieloletni klimat łagodnego, ale w sumie konsekwentnego osłabiania PLN...
Na USD/PLN mamy 3,3780. Już pod koniec lutego powstała tu konsolidacja, zresztą będąca zawężeniem szerszej, ciągnącej się od końcówki stycznia. Wsparcia to ok. 3,3750 i 3,3670, niżej można już myśleć o 3,3080-90. Opory to ok. 3,4350 i 3,4550.
Dziś o 14:00 mamy w Polsce dane o inflacji bazowej. W środę poznamy przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie, w czwartek produkcję przemysłową i wskaźniki ufności konsumenckiej. Dodajmy jeszcze, że agencja S&P potwierdziła rating Polski na poziomie BBB+, ale też podniosła jego perspektywę ze stabilnej na pozytywną. W przypadku S&P nasz rating jest ścięty w porównaniu z tym, co dają nam Moody's i Fitch. Moody's z tej trójki ocenia nas najwyżej, Fitch nieco niżej, a najbardziej sceptyczna jest właśnie S&P.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Tomasz Witczak (FMCM)