Witczak: waluty w obliczu wygranej Macrona
Witczak: waluty w obliczu wygranej Macrona
Emmanuel Macron wygrał francuskie wybory prezydenckie, uzyskując w drugiej turze blisko 2/3 głosów. Marine Le Pen przegrała. Le Pen i Macron nie różnią się aż tak bardzo, jak chciałby to widzieć polityczny establishment Republiki. Le Pen opowiada się jednak silnie przeciwko NATO, Strefie Euro i UE.
Tytuł i pierwszy podtytuł naszego raportu nie są specjalnie oryginalne - ale po cóż mielibyśmy tu szukać jakichś niezwykłych zagrywek? Właściwie każdy, kto dziś rano włączy telewizor, radio lub komputer (z dostępem do internetu - a istnieją jeszcze inne?), od razu pozna kluczową wiadomość dnia. Dla porządku trzeba to jednak powiedzieć: tak, Emmanuel Macron wygrał francuskie wybory prezydenckie, uzyskując w drugiej turze blisko 2/3 głosów. Marine Le Pen przegrała.
Le Pen i Macron być może nie różnią się aż tak bardzo, jak chciałby to widzieć polityczny establishment Republiki - na przykład oboje prezentują dość socjalne poglądy gospodarcze z nutą protekcjonizmu (przecież niedawny atak Macrona na Polskę miał związek nie tylko z kwestiami demokracji i wartości europejskich, ale i z tym, że w jego opinii Polska nieuczciwie konkuruje z innymi krajami przy pomocy taniej siły roboczej). Oboje odwołują się do wartości republikańskich i laickich (tak, tak, lifting Frontu przeprowadzony przez Marine przy sprzeciwie jej ojca polegał m.in. na wycięciu niemal wszelkich wątków katolickich, konserwatywnych etc.).
Faktem natomiast są dwie rzeczy. Po pierwsze, Le Pen naturalnie jest przeciwna przybyszom z zewnątrz, a de facto - napływowi muzułmanów. U Macrona takich wątków nie ma lub też są one mocno wyciszone, ograniczone li tylko do standardowego potępiania terroryzmu. Po drugie, Le Pen opowiada się silnie przeciwko NATO, Strefie Euro i UE. W każdym razie tak jest to powszechnie odbierane. Z tej perspektywy rzeczywiście jawi się jako antysystemowa.
Zakładaliśmy, że po ewentualnym zwycięstwie Macrona eurodolar przyrośnie już tylko nieznacznie lub wręcz zacznie się cofać, bo i tak wszystko było mocno wycenione. Voila, sprawdza się to - mamy 1,0970-75. Rynek nie wyciska z głównej pary już wiele więcej i raczej nie oznacza to wyczekiwania na jakieś oficjalne potwierdzenie wyniku.
Nie zmienia to jednak i tego faktu, że od początku roku mamy trend wzrostowy, a od 2,5 roku - szeroką konsolidację od 1,04 do 1,17. Tak więc w teorii ta 'siedemnastka' gdzieś tam majaczy i wykres głównej pary "powinien" iść na północ. Wynik francuskich wyborów był silnie zdyskontowany, ale np. trzon polityki Fed, tj. trzy podwyżki stóp na rok 2017, też jest mocno zdyskontowany i jeżeli Ameryka nie stanie się jeszcze bardziej jastrzębia, to nie będzie powodów do tego, by wyraźnie wzmacniać dolara. Można tu przypomnieć także i to, że np. piątkowe dane z rynku pracy USA za kwiecień co prawda przebiły prognozy, ale obniżono wyniki marcowe i sumaryczny rezultat za 2 miesiące nie był aż tak imponujący.
Dziś w programie mamy o 8:00 zamówienia w niemieckim przemyśle, zaś o 10:30 indeks Sentix dla Strefy Euro. Do tego o 9:30 poznamy brytyjski indeks cen nieruchomości Halifax. Krótko przed 15:00 zaczną się wystąpienia J. Bullara i L. Mester - przedstawicieli Rezerwy Federalnej. Jutro poznamy niemiecką produkcję przemysłową i bilans handlu zagranicznego naszych zachodnich sąsiadów (za marzec).
Złoty ma się w miarę nieźle w relacji do dolara i euro - ale nie osiąga jakichś piorunujących maksimów. Innymi słowy, obie pary, które badanym - EUR/PLN i USD/PLN - nie schodzą do jakichś szczególnie wymownych minimów.
Przeciwnie - na pierwszej z nich mamy 4,2060 (to już było czy też bywało), a na drugiej 3,8325 (lekki powrót na północ). Tak więc źle nie jest, ale euforii nie ma, bo już była (zdyskontowana). Naturalnie od połowy grudnia mamy na obu parach trendy spadkowe, tak więc jest w tym pewna nadzieja dla osób liczących na tanie zakupy obcych walut. Wątek francuski właśnie jednak przestaje działać. Co do funta, to tam mamy 4,9665, na franku szwajcarskim jest 3,8730. W programie nie ma dziś odczytów z Polski.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Tomasz Witczak