Witczak: Tak wygląda rynek po posiedzeniu Banku Japonii
Witczak: Tak wygląda rynek po posiedzeniu Banku Japonii
Bank Japonii ogłosił w swoim komunikacie, że istnieją takie problemy o charakterze globalnym jak np. planowane wyjście Wielkiej Brytanii z UE, spowolnienie na rynkach wschodzących czy ogólna niepewność i zmienność na rynkach finansowych.
W tej sytuacji BoJ postanowił zadziałać w celu powstrzymania ewentualnego spadku zaufania konsumentów i biznesu, jak też i po to, by zadziałać na korzyść japońskiego eksportu. Ogłoszono zatem wzrost zakupów funduszy ETF z 3,3 bilionów jenów rocznie do 6 bilionów.
Postanowiono także o powiększeniu programu pożyczkowego z 12 miliardów USD do 24 miliardów (tj. ok. 2,5 trylionów jenów). Będą też podejmowane inne działania, np. pożyczanie japońskich obligacji skarbowych instytucjom finansowym. Z kolei sam skup tychże obligacji, a więc wzrost bazy monetarnej (dodruk pieniądza, mówiąc potocznie) zostanie utrzymany na poziom 80 bilionów jenów rocznie. Będą też skupowane papiery funduszy inwestycyjnych z obszaru nieruchomości, tzw. REIT, 90 miliardów rocznie. Stopę procentową utrzymano na poziomie -0,1 proc.
Podano też dane gospodarcze z Japonii dziś w nocy. Na przykład produkcja przemysłowa za czerwiec wzrosła m/m o 1,9 proc., bardzo ładnie, bo prognozowano +0,7 proc. W relacji rocznej był to jednak spadek o 1,9 proc. (w maju o 0,4 proc.). Wydatki gospodarstw domowych spadły r/r w czerwcu o 1,1 proc., spodziewano się, że będzie to ruch tylko o 0,3 proc.
Co z walutami? Otóż USD/JPY idzie w dół – o północy był przy 105,5, a teraz jest przy 103,1, był zaś jeszcze niżej. EUR/JPY przeszedł drogę ze 116,9 do mniej niż 114. Czyli to jen się umacnia. Cóż, rynek mimo wszystko uznał postawę BoJ za rozczarowującą. Oczekiwano zwiększenia skali przyrostu bazy monetarnej i przejścia na jeszcze bardziej ujemne stopy – a tego nie było.
Na EUR/USD mamy tymczasem 1,1085, zdecydowanie poniżej wczorajszych maksimów, jakkolwiek od paru godzin, trzeba przyznać, euro znów zyskuje. Wszystko to nie są jednak wielkie ruchy – w zakresie 1,1070 – 1,11 (mniej więcej).
O 8:00 poznamy niemiecką sprzedaż detaliczną za czerwiec, a pół godziny wcześniej PKB Francji za II kwartał. O 11:00 czas na PKB Strefy Euro, jak też i na bezrobocie w tym regionie. O 14:30 poznamy odczyt dynamiki PKB Stanów Zjednoczonych za II kwartał, prognoza wyniku annualizowanego to 2,6 proc.
Co w Polsce?
EUR/PLN lokuje się dziś rano przy 4,3620 – więc złoty jest w miarę mocny, choć pamiętamy, że tydzień temu testowano 4,35. Od tego czasu generalnie mamy konsolidację, przy czym wczoraj i przedwczoraj próbowano wychodzić ponad 4,38. W ostatnich dniach nie sprzyjała nam np. atmosfera wokół Pekao, czyli echo kłopotów banków włoskich. Generalnie jednak złoty powoli zyskuje do euro od końcówki czerwca, jakkolwiek 4,35 to może być mocne wsparcie.
Na USD/PLN widzimy 3,9340. Tu konsolidacja ciągnąca się od miesiąca została już rozbita. Może być tak, że okolica 3,95 wystąpi jako opór. Teoretycznie otworzyła się droga na niższe poziomy (typu 3,90), ale będzie to zależeć od eurodolara. Tak naprawdę nie ma chyba powodu, by główna para szła teraz jawnie i klarownie w stronę np. 1,12. Oczywiście na razie dolar traci do jena, ale na EUR/USD, a tym bardziej USD/PLN nie musi się to przekładać całkiem jednoznacznie.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Tomasz Witczak