Witczak: Był przemysł, będzie sprzedaż
Witczak: Był przemysł, będzie sprzedaż
Wskaźnik PMI uchodzi tradycyjnie za ważny miernik kondycji gospodarczej danego kraju. Oddaje on (w punktach) coś, co można określić jako nastroje menedżerów. Kierownicy wielkich przedsiębiorstw odpowiadają na pytania dotyczące planowanej produkcji, zatrudnienia czy zamówień. Zakłada się, że owe plany odzwierciedlają ich spojrzenie na gospodarkę: tym bardziej warto rozwijać biznes i ryzykować, im lepiej ma się cały kraj.
Oczywiście to w jakiejś mierze samospełniająca się przepowiednia, ale cóż: nie ma idealnych wskaźników. Tak czy inaczej, gdy PMI ma powyżej 50 pkt, to wynik uznaje się za dobry, świadczący o przewadze optymistów. Otóż dziś o 9:00 poznamy wstępne, kwietniowe odczyty PMI dla sektorów przemysłu i usług: we Francji (o 9:00), w Niemczech (o 9:30), w Strefie Euro (o 10:00) i USA (o 15:45). Teoretycznie im lepsze dane, tym mocniejsza powinna być waluta danego kraju (regionu).
W Stanach poznamy jeszcze o 16:00 dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym. Wypowiedzą się dziś publicznie panowie Coeure (EBC, o 16:00) i Poloz (szef Banku Kanady, o 21:30). Warto pamiętać, że po ostatnich wypowiedziać p. Poloza dolar kanadyjski stracił w ubiegłym tygodniu na wartości do dolara USA. Para CAD/USD jeszcze 18 kwietnia chwytała niskie poziomy rzędu 1,2550 - a teraz mamy 1,2750.
Na eurodolarze widzimy 1,2280. Dolar zarobił, ale teraz proces jego aprecjacji trochę przyhamował. Istotne było jednak wyjście z krótkoterminowej mini-konsolidacji. Teraz jej wsparcie, tj. ok. 1,23 - 1,2330, powinno być lokalnym oporem. Oczywiście szersza konsolidacja, trwająca od trzech miesięcy, to 1,2160 - 1,2550.
Jutro w programie warto zwrócić uwagę na istotny miernik kondycji niemieckiej gospodarki, tj. wskaźnik Ifo, który ukaże się o 10:00.
W ubiegłym tygodniu raczej rozczarowały polskie dane o produkcji przemysłowej, a tymczasem dziś o 10:00 poznamy odczyt nt. sprzedaży detalicznej - jej dynamiki r/r i m/m za marzec. Prognozy to +8,1 proc. r/r i +16,6 proc. m/m. Są ustawione, jak widać, dość wysoko. Wciąż generalny ogląd spraw jest tak, że mamy dobrą koniunkturę, nawet jeśli czasem jakieś dane odbiegają od wywindowanych założeń. Dla rządu ważne jest to, że na razie radzi sobie ze swoimi programami socjalnymi. W tle słychać rozmaite głosy: z jednej strony tych, którzy negują "konsensus neoliberalny" i twierdzą, że przykład PiS dowodzi, iż można "ustawą znieść ubóstwo", z drugiej tych, którzy straszą drugą Grecją czy wręcz drugą Wenezuelą.
Nas jednak interesują bardziej prozaiczne i bieżące rzeczy, tj. kurs EUR/PLN i USD/PLN. Na obu parach widać odwrót od złotego. Na euro-złotym nie jest on szczególnie dramatyczny, mamy ok. 4,1740, powrót do poziomów notowanych ok. 10 - 11 sesji temu. W międzyczasie były zejścia poniżej 4,15, potem zaczął się formować krótkoterminowy (jak na razie) trend zwyżkowy. Z kolei para dolarowa z poziomów rzędu 3,3450 doszła do 3,40 i nieco wyżej. Te zmiany to skutek słabszej od założeń produkcji przemysłowej, zwykłej korekty technicznej (realizacja zysków) i tego, że powszechne jest przekonanie, iż polityka RPP długo jeszcze będzie luźna.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Tomasz Witczak (FMCM)