Twitterowa makroekonomia
Twitterowa makroekonomia
Rynki w Europie otrząsają się z lekkiej awersji do ryzyka, jaka oplotła handel w Azji, a bez eskalacji konfliktu syryjskiego łatwiej jest wrócić do optymizmu. Na FX słabszy jest USD i NZD, silny GBP, EUR i PLN, choć bez większych emocji. Zgodny z oczekiwaniami odczyt PKB Chin przeszedł bez echa. Dziś przed dnami dane z rynku pracy Wielkiej Brytanii, niemiecki ZEW i produkcja przemysłowa z USA.
Ostatnie 24 godziny nie przyniosły kontynuacji napięć geopolitycznych dotyczących weekendowych nalotów rakietowych na Syrię, więc dla rynków oznaczało to zielone światło, by powrócić do optymistycznego handlu.
Tymczasem konto twitterowe prezydenta USA Donalda Trumpa nie pozostało milczące. Trump wprowadził w konsternację wiadomością, że Rosja i Chiny „rozgrywają grę na dewaluację kursową”, w czasie gdy USA podnoszą stopy procentowe i jest to „nieakceptowalne”. Konsternacja nie wynikała z obaw o nowy rozdział wojen handlowych/walutowych, ale z faktu, że treść tweeta jest pozbawiona sensu.
Po pierwsze od czasu zaprzysiężenia Trumpa w styczniu 2017 rosyjski rubel i chiński juan zyskiwały do dolara, więc jeśli Moskwa i Pekin są zaangażowane w sztuczne zaniżanie wartości swojej waluty, to robią to źle. Po drugie, co mogło przykuć uwagę Trumpa, to silne osłabienie rubla w ubiegłym tygodniu, które jednak nie miałoby miejsca, gdyby USA nie ogłosiły świeżych sankcji na rosyjskie spółki, co uruchomiło lawinową ucieczkę kapitału z rosyjskiej giełdy.
Po trzecie, Trump przeczy własnemu Departamentowi Skarbu, który w opublikowanym w piątek raporcie stwierdził, że żaden z partnerów handlowych USA nie manipuluje swoim kursem. Wreszcie po czwarte, kompletnie bez sensu jest oskarżenie, że Rosja i Chiny wykorzystują fakt, że Fed podnosi stopy procentowe.
Zapewne doradcom prezydenta Trumpa gdzieś umknęło, że zacieśnianie monetarne jest możliwe dzięki ekspansywnej polityce fiskalnej. Uspokajające jest, że inwestorzy potrafią odfiltrować populizm z twitterowego przekazu Trumpa, a wczorajszy brak reakcji jest tego dobrym dowodem.
Pozostajemy w generalnie pozytywnym klimacie, choć spora część rynku walutowego czeka na ważne wydarzenia w dalszej części tygodnia. Dziś test czeka brytyjskiego funta. Dynamika wynagrodzeń (bez bonusów) na 2,8 proc. r/r może w końcu wyjść ponad stopę inflacji (2,7 proc.). Byłby to pierwszy raz od stycznia 2017 r., co podkreśliłoby, że presja płacowa nabiera tempa i może przejąć od efektu kursowego rolę determinanta trendów cenowych. Silny odczyt powinien przesądzić o podwyżce stopy procentowej BoE w maju i wpisywać się w generalnie pozytywny sentyment, jaki w ostatnich dniach zbudował się wokół GBP.
Niemiecki indeks ZEW może dalej obniżać swoje poziomy, gdyż obawy o napięcia handlowe z USA oraz pogorszenie warunków finansowych mogą ciążyć na nastrojach analityków i ekonomistów. Podczas gdy indeks nie mówi wiele o faktycznym stanie gospodarki (lepszym barometrem jest indeks Ifo), tak kolejny słaby odczyt będzie wzmacniał sceptycyzm względem EUR.
W USA produkcja przemysłowa ma wzrosnąć o 0,3 proc., ale dane te cechują się dużą zmiennością. Jak pokazał jednak wczorajszy raport o sprzedaży detalicznej, USD w małym stopniu śledzi dane. Po południu mamy też serię wystąpień przedstawicieli Fed: Williams, Quarles, Harker, Evans i Bostic.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Konrad Białas