Sawicki: ropa znów na pierwszym planie
Sawicki: ropa znów na pierwszym planie
Trzeci kolejny dzień publikacji cotygodniowych informacji o zapasach ropy w USA przynosi przecenę surowca znacznych rozmiarów. Wczoraj sprowadziła ona kurs WTI do 42 USD. Sentyment na rynku ropy uległ odwróceniu o 180 stopni. Na początku roku rynek zbyt optymistycznie podchodził do możliwości szybkiego wymazania gigantycznej nadpodaży i ograniczenia zapasów w wyniku wejścia w życie porozumienia OPEC z listopada. Przekonanie graniczące z pewnością zmieniło się w jednoznaczny sceptycyzm.
Rynek jeszcze miesiąc temu wierzył w silny popyt na paliwa w USA. Taki scenariusz wspierały m.in. branżowe wyliczenia, że natężenie ruchu drogowego w Stanach Zjednoczonych na początku letniego sezonu komunikacyjnego szczytu jest najsilniejsze od kilku lat. Zapasy benzyny nie potwierdzają jednak takiego scenariusza a na rynek nieprzerwanie dociera pasmo informacji sugerujących pogłębianie się nadpodaży ropy pomimo utrzymywania przez OPEC żelaznej dyscypliny i poszanowania przyjętych limitów wydobycia. Przykłady? Wydobycie w Norwegii jest w tym roku najwyższe od 2011 roku, zapasy ropy zgromadzona na tankowcach rosną i przekraczają już 110 mln baryłek a aktywność wydobywcza w USA obrazowana przez liczbę czynnych szybów wiertniczych jest najwyższa od kwietnia 2015 roku i ma za sobą bezprecedensową ponad 20 - tygodniową passę wzrostów. Sentyment na rynku surowców energetycznych pozostaje na razie jednoznacznie negatywny, ale przestrzeń do pogłębienia przez ceny brent i WTI silnych zniżek jest coraz bardziej ograniczona. Nie zmienia to faktu, że niskie ceny paliw nie będą proinflacyjnym impulsem, wręcz przeciwnie: efekty bazy na rynku ropy będą działać dezinflacyjnie. Przy jednoczesnej słabości dynamiki wynagrodzeń i inflacji bazowej, Europejski Bank Centralny nie będzie zmuszony do szybszej normalizacji polityki, co zagraża kontynuacją redukcji długiej pozycji spekulacyjnej w euro.
Dochodowość długu USA w tym tygodniu nie może liczyć na wzrostowy impuls ze strony danych makro - kalendarz świeci pustkami. Przy surowcowej przecenie niemożliwe jest oderwanie się rentowności benchmarkowej dziesięciolatki od 2,15 proc.
Uważamy jednak, że w nierecesyjnym scenariuszu przestrzeń do dalszego obniżania się dochodowości jest bardzo ograniczona. Spodziewamy się poprawy danych z USA na tle oczekiwań (w zgodzie z szablonem sezonowym) i kolejnych jastrzębich wzmianek ze strony decydentów z Fed.
Yellen na ostatnim posiedzeniu bagatelizowała słabość presji cenowej co powinno uodpornić dolara na niskie odczyty w wakacje. Takiej ochrony nie mają jednak inne waluty z euro na czele. Warto zwrócić uwagę też na położenie funta szterlinga. Rynek opcji wycenia zmienność na poziomie zbliżonym do walut z grupy emerging markets ze względu na niepewną sytuację na scenie politycznej.
Dodatkowo GBP targany jest konfliktem w Banku Anglii i informacyjnym chaosem: w ubiegły czwartek trójka decydentów chciała podnieść stopy. We wtorek gubernator Mark Carney powiedział, że na taki ruch nie ma szans. Wczoraj Główny Ekonomista Banku Anglii Haldane sugerował, że w tym roku może być konieczne podniesienie stóp wymazujące ubiegłoroczne, poreferendalne luzowanie.
Uważamy, że kwestią czasu jest, kiedy w danych makro z Wielkiej Brytanii zobaczymy sygnały spowolnienia gospodarczego na bazie niepewności konsumentów i przedsiębiorców. Rozpoczęte w tym tygodniu negocjacje ws. Brexitu będą ostre a po ostatnich wyborach mandat May jest słaby.
Nie można zapominać, że strona unijna ma swoją własną agendę w negocjacjach, którą przede wszystkim jest wysłanie sygnałów do eurosceptycznych ruchów w innych rajach, że odłączenie od UE będzie bolesnym procesem. W rezultacie bilans ryzyk w dalszym ciągu jest niekorzystny dla brytyjskiej waluty. Spodziewamy się spadku GBP/USD w kierunku 200 - sesyjnej średniej (obecnie 1,2550) a ewentualne odbicia będą prawdopodobnie wygaszane przed 1,2820.
Dzisiejsze posiedzenie Norges Banku nie powinno przynieść znaczących zmian w nastawieniu. Z prognozy ścieżki stóp procentowych może zniknąć sugestia obniżki w najbliższych miesiącach, ale bank centralny tyko zrówna się z oczekiwanymi rynku. Pierwsza podwyżka dalej jest odległą wizją i dla NOK jest to słaby argument, by zatrzeć negatywny wpływ ropy naftowej.
W obliczu negatywnej presji na koronie związanej z przeceną ropy naftowej, jeśli Norges Bank usunie ze ścieżki ryzyko cięcia stopy depozytowej, możliwy jest przejściowy rajd ulgi NOK, jednak nie sądzimy, aby efekt miał się utrzymać. W szerszym ujęciu zachowanie cen ropy Brent będzie kluczowym determinantem siły korony.
Mocniejszy ruch może wystąpić, gdyby Norges Bank powstrzymał się od korekty ścieżki stóp procentowych i/lub podkreślił zagrożenia dla perspektyw gospodarczych płynące z powrotu spadków cen ropy naftowej. Wówczas wyprzedaż NOK zyskałaby kolejny argument, jednak widzimy mniejsze prawdopodobieństwo takiego scenariusza. Ceny ropy naftowej wciąż są wyraźnie powyżej poziomów z początku 2016 r., więc spadki nie wymagają jeszcze istotnego przestawienia polityki monetarnej na tory luzowania.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Bartosz Sawicki