Rogalski: W co grają May i Trump?
Rogalski: W co grają May i Trump?
Donald Trump ma duży wpływ na notowania dolara.
USA: W opinii Lael Brainard z zarządu FED, która ma opinię „gołębia”, jeżeli przez nową administrację USA realizowana byłaby bardziej ekspansywna polityka monetarna, to mogłoby to doprowadzić do przyspieszenia wzrostu inflacji i byłoby pretekstem do wyraźniejszego zaostrzenia polityki monetarnej. Agencje odnotowały też słowa Johna Williamsa z oddziału FED w San Francisco, którego zdaniem oczekiwania dotyczące 3 podwyżek stóp procentowych w tym roku są „rozsądne”.
Chiny: Ceny nieruchomości w grudniu wzrosły w 46 z 70 miast w ujęciu m/m (wcześniej było to 55 miast), oraz w 65 z 70 miast w ujęciu r/r (wcześniej było to też 65 miast). Zdaniem doradcy Ludowego Banku Chin (Fan Gang) juan ma teraz szanse zyskać wobec dolara (dzisiejszy fixing PBOC wskazał, że był on najmocniejszy od 2 miesięcy).
Eurostrefa: Ostateczne dane nt. inflacji CPI w Niemczech były zgodne ze wstępnymi szacunkami (0,7 proc. m/m i 1,7 proc. r/r). Poznaliśmy też końcowe dane dla całej strefy euro, która też była zgodna z wcześniejszymi szacunkami.
Wielka Brytania: Liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych spadła w grudniu o 10,1 tys. wobec wzrostu o 1,3 tys. przed miesiącem (szacowano wzrost o 5 tys.). Stopa bezrobocia w listopadzie pozostała na poziomie 4,8 proc. (jak oczekiwano). Płace w listopadzie rosły o 2,8 proc. 3m/r (jest to średnia 3-miesięczna w relacji rok do roku), a bez bonusów o 2,7 proc. 3m/r. Wzrost wynagrodzeń były wyższy od szacunków o odpowiednio 0,2 p.p. i 0,1 p.p.
Naszym zdaniem: O ile w poniedziałek dolar nieco odbijał po wcześniejszej przecenie, a na rynkach zaczęły pojawiać się pewne obawy związane z kształtem przyszłej polityki zagranicznej USA po nieco kontrowersyjnych wywiadach prezydenta-elekta Donalda Trumpa (pretekst do wzrostu globalnego ryzyka geopolitycznego na czym dolar zwyczajowo zyskuje), o tyle już wczoraj rano amerykańska waluta mocno traciła.
Jeszcze w poniedziałek wieczorem Wall Street Journal ujawnił szczegóły wywiadu z Donaldem Trumpem, w którym przyznał on, że dolar jest zbyt mocny. Wprawdzie prezydent-elekt odnosił się tu do relacji amerykańskiej waluty z chińskim juanem, gdzie wytykał Chińczykom ich wcześniejsze działania, to rynki szybko podchwyciły ten temat, zwłaszcza, że jest to swoisty precedens, że prezydent USA wypowiada się o pozycji dolara.
Temat uznano jednak za wiarygodny, zwłaszcza, że w poniedziałek podczas spotkania w Davos odnotowano wypowiedź niejakiego Anthony'ego Scaramucci'ego, który jest jednym z doradców Trumpa. Miał on powiedzieć, że należy być ostrożnym w kwestii wzrostów dolara. Warto wspomnieć, że Scaramucci to finansista, który w swojej karierze kierował założonym przez siebie funduszem hedgingowym... W co, zatem gra Donald Trump?
Zwłaszcza, że w tym samym Wall Street Journal prezydent-elekt skrytykował długo przygotowywany przez Partię Republikańską projekt wprowadzenia tzw. Border Adjustment Tax, będący kompleksowym rozwiązaniem opartym o podatek od importu, ale wiążący go całościowo z obciążeniami płaconymi przez amerykańskie przedsiębiorstwa. O ile wcześniej Trump nie sygnalizował swojej niechęci, o tyle teraz otwarcie przyznał, że jest on nazbyt skomplikowany i jest to „wchodzenie w zły układ”.
Takie postawienie sprawy może komplikować jego relacje z Partią Republikańską i Kongresem, który w dużej mierze będzie przecież odpowiedzialny za przygotowanie i dopracowanie ewentualnego (bo tak należy o tym otwarcie mówić w sytuacji, gdy nie mamy szczegółów) programu stymulacyjnego dla gospodarki. Faza rozczarowania rynków finansowych Donaldem Trumpem, zapoczątkowana w zeszłym tygodniu trwa, zatem nadal.
Niemniej dzisiaj amerykańska waluta nieco odbija. W dużej mierze jest to ruch czysto techniczny, ale można tu też znaleźć pewne preteksty. Członkowie FED w swoich wypowiedziach zdają się podtrzymywać „jastrzębie” nastawienie – skoro nawet Lael Brainard nie wypadła nazbyt „gołębio”, to czy przemawiająca dzisiaj o godz. 21 naszego czasu szefowa FED, może? Janet Yellen będzie dzisiaj mówić nt. celów polityki monetarnej w The Commonwealth Club w San Francisco, więc tematyka będzie jak najbardziej aktualna.
Ma ona dobrą szansę odnieść się do publikowanych 2 tygodnie temu zapisków z grudniowego posiedzenia FED, które wskazały, że członkowie FED wprawdzie liczą się z ewentualnym wpływem programu stymulacyjnego Trumpa na gospodarkę, ale jednocześnie wskazują na sporą niepewność związaną z tym procesem. Jeżeli w swoich słowach będzie dzisiaj ostrożna, to dolar dostanie dalszy pretekst do przeceny. Nieco wcześniej, bo o godz. 14:30 mamy wprawdzie w USA dane nt. inflacji CPI za grudzień (szacunki 2,1 proc. r/r i 2,2 proc. r/r dla bazowej, a więc dalej w górę), a o godz. 15:15 odczyty dynamiki grudniowej produkcji przemysłowej (oczekiwania 0,6 proc. m/m), to pamiętając reakcję dolara na dane dotyczące ISM i rynku pracy z początku stycznia, nie należy spodziewać się tu nadmiernych pozytywów.
Na wykresie tygodniowym koszyka BOSSA USD widać, że w tym tygodniu doszło do ustanowienia nowych minimów w trendzie spadkowym trwającym już trzeci tydzień, to jednak nadal jesteśmy daleko do testowania okolic 83,50 pkt., które mogą być istotnym wsparciem. Co do próby dzisiejszego odbicia – mocny opór to już zeszłotygodniowy dołek przy 84,46 pkt.
Wczoraj ogromne emocje budził funt po tym, jak premier Theresa May przedstawiła zarysy strategii rządu dotyczącej Brexitu. Wprawdzie dalej wydaje się być zdeterminowana na tzw. twardy scenariusz, ale liczy na „rozsądek” UE dotyczący wypracowania korzystnych porozumień handlowych, które będą zbliżone do tego, co oferuje obecność w tzw. jednolitym, unijnym rynku.
Kluczowe było jednak to, że premier May zamierza na koniec przedstawić wypracowane propozycje do akceptacji w dwóch izbach parlamentu, co teoretycznie może sprawić, że ten będzie „próbował” je rozmiękczać. Bo teoretycznie, że sam Brexit mógłby zostać zanegowany wykluczył dzisiaj minister ds. Brexitu David Davis – jego zdaniem odrzucenie propozycji rządu przez parlament nie będzie oznaczać przerwania procesu wyjścia z UE.
To sprawia, że wczorajszy hurra optymizm rynku (choć pytanie, ile w tym było tzw. short squeeze krótkich pozycji na GBP) dzisiaj nieco zmalał. Istnieje bowiem ryzyko, że proces Brexitu stanie się po prostu jedną, wielką polityczną przepychanką. Najciekawsze jest też to, że premier May mówiła wczoraj tak, jakby nie brała zbytnio pod uwagę tego, co za chwilę (bo jeszcze w styczniu) może ogłosić tzw. Supreme Court. Jeżeli utrzyma decyzję High Court, która to parlamentowi dawała prerogatywy, co do uruchomienia procesu Brexitu, to rząd premier May będzie musiał się „mocno nagimnastykować”, aby sam proces rzeczywiście rozpoczął się w marcu b.r.
Co do danych makro z Wysp, to podobnie jak wczorajsza inflacja CPI, także dzisiejsze dane z rynku pracy wypadły lepiej od prognoz. Niemniej od pewnego czasu widać, że to nie one, a polityka rządzi notowaniami funta. Układ techniczny na GBP/USD jest jednak dość ciekawy – potężna biała świeca z wczoraj sprawiła, że powróciliśmy w rejon górki z początku stycznia (1,2410-30). Dzisiaj widać cofnięcie, które teoretycznie może być kontynuowane nawet do 1,22 (wsparcie z przełomu grudnia i stycznia, oraz spadkowa linia trendu). Pretekstem do kolejnego ruchu w górę mogą być ewentualne spekulacje dotyczące decyzji Supreme Court – nastawienie rynku jest takie, że każde informacje mogące sugerować opóźnienia w rozpoczęciu procesu Brexitu mogą krótkoterminowo podbijać funta.
A co na głównej parze, tj. EUR/USD? Tu kluczowe będzie to, jak zinterpretowane zostanie jutrzejsze wystąpienie Mario Draghiego po kończącym się posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego. Czy szefowi ECB uda się ponownie przekonać do „gołębiego” nastawienia w obliczu lepszych odczytów makro i zmieniającego się nastawienia rynków do kwestii globalnej inflacji? Raczej nie za bardzo. W efekcie wydaje się, że w kontekście wpisów o USD, para EUR/USD może kontynuować wzrosty. Mocne wsparcia na dziś to rejon 1,0657-65, a gdyby doszło do ich chwilowego naruszenia, to kolejny ważny rejon to 1,0615. Celem na średni termin jest natomiast test grudniowego szczytu przy 1,0872.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Marek Rogalski