Rogalski: niebezpieczna gra Trumpa
Rogalski: niebezpieczna gra Trumpa
Zmiana na stanowisku szefa amerykańskiej dyplomacji, która zaszkodziła wczoraj po południu notowaniom dolara, dzisiaj ma już mniejsze znaczenie. Niemniej inwestorzy na rynkach finansowych zakładają, że "jastrzębie" podejście Mike'a Pompeo, który w przeciwieństwie do swojego poprzednika zgadza się w kluczowych sprawach z Donaldem Trumpem, może zapowiadać bardziej "agresywną" politykę USA na scenie globalnej.
USA / DANE MAKRO: Opublikowane wczoraj po południu dane nt. inflacji CPI za luty wypadły zgodnie z szacunkami rynku (szeroka miara wzrosła do 2,2 proc. r/r, podczas kiedy bazowa wyniosła 1,8 proc. r/r).
USA / WOJNY HANDLOWE: Rex Tillerson został wczoraj zastąpiony na stanowisku Sekretarza Stanu przez Mike'a Pompeo (obecnego szefa CIA, który ma ,,jastrzębie" podejście i zgadza się z Trumpem w kwestii działań protekcjonistycznych w handlu). Pojawiły się też spekulacje, jakoby Biały Dom rozważał nałożenie sankcji na chiński eksport do USA w obszarze technologii i telekomunikacji wart 60 bln USD (źródła powołały się na dwie osoby zbliżone do sprawy, które twierdzą, że Biały Dom może wykorzystać ku temu zapis o konieczności ochrony własności intelektualnej.
Oficjalnie pogłoski zdementowano, ale źródła twierdzą, że takie działania mogą mieć miejsce w ,,dość nieodległej przyszłości". Tymczasem w przyszłym tygodniu odbędzie się szczyt grupy G-20 w Buenos Aires, opublikowany wczoraj szkic spotkania zakłada, że powtórzone zostaną sformułowania z lipca ub.r., w którym globalni liderzy opowiedzieli się przeciwko nieuczciwym praktykom w handlu i krytycznie podeszli do działań protekcjonistycznych, chociaż dostrzegli ,,legitymizację do podjęcia działań obronnych w handlu".
USA / WYBORY STANOWE: W wyborach uzupełniających do Izby Reprezentantów w stanie Pensylwania kandydat Demokratów wygrywa minimalną przewagą nad Republikaninem (po zliczeniu 99 proc. głosów). Jeszcze w styczniu sondaże dawały mu ponad 10 proc. przewagę. Pensylwania to tradycyjnie bastion Republikanów.
KANADA: Szef Banku Kanady dał wczoraj do zrozumienia, że gospodarka znajduje się w ,,idealnym położeniu", którego nie należy nadmiernie zakłócać. Dał też do zrozumienia, że możliwy jest wzrost gospodarczy bez generowania nadmiernej presji inflacyjnej. To ostudziło oczekiwania rynku związane ze skalą podwyżek stóp przez BOC w perspektywie nadchodzących miesięcy.
JAPONIA: Szef banku centralnego powtórzył, że nie jest jeszcze czas na to, aby BOJ dyskutował nad szczegółami dotyczącymi procesu wyjścia z ultra-luźnej polityki monetarnej.
AUSTRALIA: Asystent szefa RBA (Christopher Kent) dał do zrozumienia, że obecna polityka banku centralnego jest korzystna z punktu widzenia rynku hipotek. Przyznał, że nie widzi podstaw do podwyżki stóp w niedługim terminie.
CHINY: Dane makro za luty wypadły dobrze - produkcja przemysłowa rosła w tempie 7,2 proc. r/r (szacowano 6,1 proc. r/r), sprzedaż detaliczna 9,7 proc. r/r (prognozowano 9,8 proc. r/r), a inwestycje w aglomeracjach wzrosły o 7,9 proc. r/r (oczekiwano 7,0 proc. r/r).
EUROSTREFA: Szef Europejskiego Banku Centralnego przyznał dzisiaj, że wprawdzie ECB ma obecnie więcej wiary w to, że inflacja w średnim terminie zbliży się do celu, ale nadal potrzebuje kolejnych dowodów potwierdzających, że sytuacja zmierza we właściwym kierunku. Dlatego też ,,w polityce pieniężnej pozostajemy cierpliwi, wytrwali i ostrożni" - skwitował Mario Draghi.
Opinia: Zmiana na stanowisku szefa amerykańskiej dyplomacji, która zaszkodziła wczoraj po południu notowaniom dolara, dzisiaj ma już mniejsze znaczenie. Niemniej inwestorzy na rynkach finansowych zakładają, że ,,jastrzębie" podejście Mike'a Pompeo, który w przeciwieństwie do swojego poprzednika zgadza się w kluczowych sprawach z Donaldem Trumpem, może zapowiadać bardziej ,,agresywną" politykę USA na scenie globalnej.
Przy czym twarde podejście wobec Iranu, czy też Korei Północnej ma tu mniejsze znaczenie. Rynki zdają się obawiać, że Pompeo będzie firmował twarde podejście swojego szefa w kwestiach dotyczących globalnego handlu. Pojawiają się głosy nt. ewentualnych dalszych przetasowań w Białym Domu - zagrożone miałyby być stanowiska szefa gabinetu prezydenta, czy też doradcy ds. bezpieczeństwa wewnętrznego.
Dzisiaj rano dolar jednak nieco odbija mimo faktu pojawienia się informacji, jakoby Biały Dom przygotowywał się do wprowadzenia wyższych ceł na chińskie produkty w obszarze technologicznym i telekomunikacyjnym - oficjalnie pod hasłem ochrony własności intelektualnej. W tej kwestii Trump ma mieć wsparcie od szefów największych koncernów technologicznych w USA, którzy obawiają się chińskiej dominacji w ciągu nadchodzących lat.
Plotki zostały oficjalnie zdementowane, ale biorąc pod uwagę linię, jaką obrał w ostatnich tygodniach Donald Trump, nie należy oczekiwać, że pomysły nie zostaną wdrożone w życie. To, że Biały Dom nie chce się z tym na razie ujawniać, może mieć związek ze zbliżającym się szczytem G-20 w Buenos Aires w najbliższy wtorek.
Szkic spotkania, jaki pojawił się wczoraj zakłada, że globalni liderzy powtórzą to, co padło w lipcu ub.r, a więc opowiedzą się przeciwko nieuczciwym praktykom w handlu, ale i też barierom jakie się w nim pojawiają. Nie jest jednak tajemnicą poliszynela, że działania Chin w obszarze technologii irytują także inne kraje, ale w przeciwieństwie do Trumpa, inni woleliby załatwiać to bardziej oficjalnymi kanałami (chociażby przez budowanie sojuszy w ramach postulatów do Światowej Organizacji Handlu). Tym samym, to co teraz najbardziej interesuje rynki, to kwestia tego, co zobaczymy po szczycie G-20. Warto zwrócić uwagę, że 20 marca to zaledwie dzień przed posiedzeniem FED (21 marca). Te daty mogą okazać się kluczowym katalizatorem do ruchu na rynku dolara w przyszłym tygodniu.
Analiza techniczna koszyka BOSSA USD pokazuje, że amerykańska waluta zaczyna być pod presją spadkową, ale jeszcze nie jest aż tak nerwowo. Wsparcie przy 75,95 pkt. wytrzymało, chociaż może rosnąc presja na jego złamanie w przyszłym tygodniu. Wtedy pod znakiem zapytania stanęłaby obrona długoterminowej, bo 7-letniej linii trendu wzrostowego.
Opublikowane wczoraj dane nt. inflacji CPI wpisały się w oczekiwania rynku (ale nie dołożyły swojej ,,cegiełki" do spekulacji nt. skali podwyżek stóp przez FED w tym roku). Przed nami dane nt. sprzedaży detalicznej i inflacji PPI - to już dzisiaj o godz. 13:30. Oczekuje się, że sprzedaż rosła w lutym w tempie 0,3 proc. m/m, oraz 0,4 proc. m/m bez samochodów. Lepszy odczyt może wesprzeć dolara, ale raczej chwilowo.
Dzisiaj dolar najbardziej zyskuje w relacji z walutami naszego regionu, które zaczynają być pod presją rosnącego ryzyka na światowych rynkach. W grupie G-10 amerykańska waluta najlepiej wypada dzisiaj w relacji frankiem i euro. W pierwszym przypadku inwestorzy pozycjonują się pod jutrzejsze posiedzenie Narodowego Banku Szwajcarii, które najpewniej podkreśli ,,gołębie" nastawienie, a w drugim widać wpływ dzisiejszych słów Mario Draghiego.
Spójrzmy na wykresy. USD/CHF w ujęciu tygodniowym podkreśla znaczenie linii spadkowej trendu, od której odbiliśmy się w ostatnich dniach. Perspektywa wzrostu globalnego napięcia w kontekście wojen handlowych może tylko wspierać scenariusz powrotu USD/CHF do spadków w perspektywie kolejnych tygodni. Z kolei na EUR/USD uwagę zwraca kolejne podejście dziennego oscylatora RSI 9 pod swoją linię trendu spadkowego. Może to zapowiadać, że ostatecznie dojdzie do wybicia strefy oporu 1,2400-1,2420 i to już w nadchodzących dniach (w ślad za globalną słabością USD).
Ryzyko handlowych przepychanek pomiędzy USA a Chinami - obie strony zdają się czekać z posunięciami do zakończenia szczytu G-20 - może rzutować na kursie AUD. Wprawdzie większość analiz wskazuje, że to Chińczycy stracą na takiej wojnie handlowej najbardziej, a przedstawiciele chińskich władz deklarują, że nie zamierzają w niej uczestniczyć, to jednak wydaje się być mało prawdopodobne, aby ostatecznie siedzieli z założonymi rękami pozwalając sobie na dominację USA w kwestiach handlowych.
Niemniej kurs AUD/USD może nie być najlepszym wyborem ze względu na fakt, że USD też będzie słaby globalnie. Lepszym pomysłem może być AUD/JPY. Wyższe globalne ryzyko, a także przewijający się od kilku tygodni temat perspektyw polityki Banku Japonii (rynek zakłada, że BOJ nie będzie w stanie zrealizować zakupów aktywów w wysokości rocznego limitu 80 bln JPY), mogą być argumentami przeciwko korekcie ostatniego umocnienia jena i firmować kontynuację trendu rozpoczętego na początku roku. Zerknijmy na tygodniowy wykres AUD/JPY. O ile ostatnio udało się wybronić wsparcie przy 81,50-81,80, o tyle wskaźniki zdają się sugerować, że ruch ten nie będzie trwały.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Marek Rogalski (DM BOŚ)