Rogalski: nie liczy się Katalonia, a losy ustawy podatkowej w USA
Rogalski: nie liczy się Katalonia, a losy ustawy podatkowej w USA
Dzisiaj uwaga większości uczestników rynku koncentruje się na wczorajszej deklaracji premiera Katalonii, która de facto sprowadza temat niepodległości tego regionu do kwestii politycznych przepychanek i próby sił pomiędzy Barceloną, a Madrytem. To niełatwa gra z trudnym do oszacowania wynikiem. Niemniej na razie Puigdemont wybił Madrytowi argument za opcją atomową w postaci likwidacji autonomii regionu, oraz próbuje zyskać sobie nieco czasu.
MFW: Międzynarodowy Fundusz Walutowy podniósł wczoraj globalne prognozy wzrostu PKB na lata 2017-18 odpowiednio do 3,6 proc. i 3,7 proc.
USA: Prezydent Donald Trump przyznał wczoraj, że jego konflikt z republikańskim senatorem Bobem Corkerem nie wpłynie na proces legislacji ustaw podatkowych w Kongresie. Corker jest członkiem kluczowego Komitetu Budżetowego.
KOREA PÓŁNOCNA: Prezydent USA spotkał się wczoraj z dowództwem armii, aby przedyskutować możliwe scenariusze działań wobec północnokoreańskiego reżimu. Tymczasem wczorajsze uroczystości w KRLD nie przyniosły nowych prowokacji z próbami rakietowymi. Pojawiły się jednak spekulacje, że przed 18 października, kiedy to rozpoczyna się kongres Komunistycznej Partii Chin reżim mógłby wystrzelić kilka rakiet krótkiego zasięgu. Plotki te oparto o ruchy wojsk wokół bazy Hwangju niedaleko stolicy Pjongjangu.
HISZPANIA / KATALONIA: Podczas wystąpienia w lokalnym parlamencie we wtorek wieczorem, premier Katalonii stwierdził, że przyjmuje mandat obywateli wyrażony w referendum, co do ogłoszenia niepodległości regionu, ale jednocześnie wezwał deputowanych do odroczenia o kilka tygodni secesji regionu, aby mieć czas na negocjację z Madrytem nt. przyszłości Katalonii. Po zakończonej sesji parlamentu Carles Puidgemont podpisał deklarację według której ,,Katalonia odzyskuje pełną suwerenność". Władze w Madrycie uznały tą jednak tą deklarację za ,,niedopuszczalną", dodając, że nikt w UE nie popiera tego politycznego projektu. Puidgemont zraził do siebie też lokalnych polityków, którzy zarzucili mu, że wczorajsza deklaracja nie była jednoznaczna.
WIELKA BRYTANIA: Opublikowany wczoraj przed południem deficyt handlowy w sierpniu był najwyższy w historii (-14,2 mld GBP). Poznaliśmy też dane nt. produkcji przemysłowej za ten sam okres, która wypadła lepiej od oczekiwań (wzrost o 0,2 proc. m/m i 1,8 proc. r/r). Niemniej NIESR obniżył szacunki dla PKB w III kwartale do 0,4 proc. z 0,5 proc. szacowanych wcześniej.
JAPONIA: Prezes Kuroda powtórzył wczoraj, że dotychczasowa polityka monetarna nie zostanie zmieniona dopóki nie będzie pewności, że wskaźnik CPI osiągnie cel na poziomie 2 proc. i ustabilizuje się wokół niego, co sprawia, że Bank Japonii dopuszcza możliwość czasowego przestrzelenia inflacji.
Tymczasem pojawiły się spekulacje, jakoby pozycja Kurody mogła być zagrożona, jeżeli premier Abe przegrałby przedterminowe wybory zaplanowane na 22 października. Niemniej nic na to nie wskazuje - według ostatnich sondaży LDP może liczyć na 31,2 proc. głosów, podczas kiedy spada poparcie dla konkurencyjnego ugrupowania założonego przez burmistrz Tokio - Yuriko Koike.
Opinia: Dzisiaj uwaga większości uczestników rynku koncentruje się na wczorajszej deklaracji premiera Katalonii, która de facto sprowadza temat niepodległości tego regionu do kwestii politycznych przepychanek i próby sił pomiędzy Barceloną, a Madrytem. To niełatwa gra z trudnym do oszacowania wynikiem. Niemniej na razie Puigdemont wybił Madrytowi argument za opcją atomową w postaci likwidacji autonomii regionu, oraz próbuje zyskać sobie nieco czasu.
Z kolei premier Rajoy dostał wczoraj polityczne wsparcie ze strony socjalistów z PSOE w kwestii mandatu do negocjacji z Katalończykami. Jeszcze bardziej krytycznie od jego własnej Partii Ludowej na temat działań Barcelony wypowiadają się opozycyjni Obywatele (Ciudadanos).
Reasumując - rynki się dzisiaj cieszą, ale problem nie znika, tylko jest odkładany w czasie, co tylko będzie potęgować niepewność w hiszpańskiej gospodarce, gdyż trend migracji firm i kapitałów z Katalonii będzie narastać. Zwłaszcza, że część z nich może w ogóle opuścić Hiszpanię, a inni mogą zdecydować się na wstrzymanie nowych inwestycji w tym kraju. Hiszpania i Katalonia to tykająca bomba, która za jakiś czas może dać znów o sobie znać i to z większą siłą.
Trzeba pamiętać o tym, że nowa koalicja ,,jamajska" w Niemczech, która sformułuje się w najbliższych miesiącach będzie mniej skłonna wspierać finansowo kraje Południa w razie pojawienia się jakiejś sytuacji kryzysowej (zaważą tu głosy FDP).
Ważniejszym dla rynków problemem w najbliższych tygodniach nie będzie jednak Katalonia, a sytuacja na amerykańskim podwórku. Temperament prezydenta Donalda Trumpa zaczyna być coraz większym problemem w jego kontaktach z macierzystą Partią Republikańską, co sprawia, że obawy o powodzenie reformy podatkowej, która według deklaracji spikera Izby Reprezentantów Paula Ryana sprzed kilku dni powinna ruszyć z 1 stycznia 2018 r., mogą ponownie narastać.
Poważny problem może pojawić się już w przyszłym tygodniu, kiedy to Senat będzie głosował nad ustawą budżetową na przyszły rok, która uznawana jest za "wstęp" do dalszych prac. Republikanie chwalili się, że udało się im w zeszłym tygodniu "przepchnąć" projekt przez Izbę Reprezentantów, ale tam mają dużą przewagę. Mimo tego nie było jednomyślności.
Tymczasem w Senacie przewaga jest symboliczna (52 na 100), a ostatnie próby likwidacji systemu Obamacare pokazały, że Partia Republikańska jest podzielona w kluczowych kwestiach. Można wskazać 3-4 "niepokornych" - m.in. Randa Paula z Kentucky, Susan Collins z Maine, czy też samego Johna McCaina.
Teraz do tej grupy może dołączyć wpływowy Bob Corker z Tennessee, który "zadarł" publicznie z Trumpem, a "pyskówka" została w ostatnich dniach mocno nagłośniona w amerykańskich mediach. Corker jest jednocześnie członkiem tzw Budget Committee i jego opinie mogą być istotne - teoretycznie może mieć też wpływ na zachowanie innych.
Problem komplikuje też fakt, że Corker planuje odejść w listopadzie 2018 r. na polityczną emeryturę, więc może nie mieć dużej motywacji do tego, aby ,,załagodzić" ostatni konflikt. Reasumując - testem może być przyszłotygodniowe głosowanie, ale nawet jego pozytywny wynik nie da pewności, czy ustawa podatkowa nie natrafi na polityczne przeszkody w kolejnych tygodniach. Teoretycznie, jeżeli będzie ona wiązać się z ryzykiem zwiększenia deficytu, to w Senacie powinna zostać poparta przez większość 60, a nie 52 Senatorów.
Na wykresie koszyka FUSD widać, że wskazywana w ostatnich dniach korekta nabiera tempa. Jeżeli taka tygodniowa świeca, jaką widzimy dzisiaj utrzyma się do zamknięcia okresu, to ruch ten będzie mógł zostać pogłębiony. Zamknięcie poniżej ważnego poziomu 93,14 pkt. może sugerować test okolic 91,86 pkt. Niemniej wciąż mówimy tylko o korekcie, a nie o powrocie do trendu spadkowego dolara.
Dzisiaj w kalendarzu mamy zapiski z ostatniego posiedzenia FED we wrześniu, które poznamy wieczorem. Warto będzie im się dokładniej przyjrzeć, ze względu na użyte argumenty - przypomnę, że pewnym zaskoczeniem był brak wzrostu przeciwników grudniowej podwyżki stóp, a także podtrzymanie scenariusza trzech ruchów w przyszłym roku.
Trzeba jednak pamiętać o "nałożeniu" na to kwestii obsady nowego szefa FED (na placu boju pozostali "status quo" Powell i "jastrzębi teoretyk" Warsh), oraz rotacji w składzie FOMC w przyszłym roku. Nazwisko zastępcy Yellen możemy równie dobrze poznać za kilka dni, albo i kilka tygodni. Trump ma teoretycznie czas do końca roku.
Ciekawy układ mamy na wykresie EUR/USD - mowa o ewentualnej podwójnej formacji RGR. Kluczowym oporem są okolice 1,1840 (linia szyi obecnej formacji), który został dzisiaj przetestowany, oraz 1,1909 dla hipotetycznej szerokiej RGR, jako jej prawe ramię.
Blisko ważnych oporów jest też GBP/USD, który dzisiaj nie zdołał zbytnio naruszyć wczorajszego maksimum, które jest zbieżne ze strefą oporu przy 1,3222-1,3266. To sprawia, że odbicie z ostatnich dni można uznać za korektę wcześniejszych spadków.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Marek Rogalski