Rogalski: dolar czeka na dzisiejsze dane o sprzedaży detalicznej
Rogalski: dolar czeka na dzisiejsze dane o sprzedaży detalicznej
Dolar nadal nie ma zbytnio siły podnieść się po wyprzedaży zainicjowanej po konferencji Donalda Trumpa, jaka miała miejsce w środę wieczorem. Niemniej dynamika ruchu spadkowego wyhamowała i widać podejmowane próby nieznacznego odbicia. Diagram stóp zwrotu USD z pozostałymi walutami pokazuje jednak, że nie dają one nadmiernego efektu.
USA: Przemawiający wczoraj po południu członkowie FED (Harker, Lockhart, Kaplan, Evans) byli w zasadzie zgodni, co do tego, że FED mógłby w tym roku podnieść 3-krotnie stopy procentowe. Pojawiły się też głosy nt. możliwości zaprzestania reinwestowania przez FED w obligacje skarbowe (FED roluje papiery, które nabył kilka lat temu w ramach programu QE). „Gołębio” w komentarzach wypadł tylko James Bullard z St.Louis, ale to nie jest żadnym zaskoczeniem. Z kolei przekaz ze strony Janet Yellen (wystąpienie miało miejsce w nocy o godz. 1:00) nie dotyczył odniesień do bieżącej polityki monetarnej.
Wielka Brytania: Premier Theresa May wygłosi w najbliższy wtorek przemówienie nt. planów rządu dotyczących negocjacji ws. Brexitu.
Francja: Sondaż prezydencki na ewentualną drugą turę wyborów wskazuje, że Francois Fillon mógłby wygrać z Marine Le Pen stosunkiem 63 proc. do 37 proc.
Chiny: Nadwyżka w bilansie handlowym w grudniu spadł do 40,82 mld USD z 44,61 mld USD (to najniższy poziom od 9 miesięcy). Oczekiwano wzrostu do 46,5 mld USD. Eksport spadł o 6,1 proc. r/r (szacowano -3,5 proc. r/r). Bardziej odbił import (+3,1 proc. r/r wobec oczekiwanych 2,7 proc. r/r), ale i tak było to mniej, niż w listopadzie (+6,7 proc. r/r).
Japonia: Minister gospodarki Ishihara stwierdził, że władze nadal będą uważnie monitorować sytuację na rynku jena (w ostatnich dniach JPY zyskał na fali osłabienia USD). Poznaliśmy też kwartalny raport Banku Japonii dotyczący oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych - w perspektywie roku inflacja może wzrosnąć do 2,0 proc., a więc w stronę celu.
Naszym zdaniem: Dolar nadal nie ma zbytnio siły podnieść się po wyprzedaży zainicjowanej po konferencji Donalda Trumpa, jaka miała miejsce w środę wieczorem. Niemniej dynamika ruchu spadkowego wyhamowała i widać podejmowane próby nieznacznego odbicia. Diagram stóp zwrotu USD z pozostałymi walutami pokazuje jednak, że nie dają one nadmiernego efektu.
Być może bodźcem okażą się publikowane dzisiaj dane makro z USA. O godz. 14:30 mamy odczyty grudniowej dynamiki sprzedaży detalicznej (mediana wskazuje na lepsze dane rzędu 0,7 proc. m/m i 0,5 proc. m/m bez samochodów, ale biorąc pod uwagę, że był to okres świąteczny i apetyty rynku, to dane musiałyby być znacznie lepsze, aby poprawić sentyment wokół USD).
O tej samej porze poznamy też odczyty inflacji w cenach producentów PPI (szacunki zakładają wzrost o 1,6 proc. r/r i bazowej o 1,5 proc. r/r – wyższe figury oczywiście miałyby wpływ na dolara). Z kolei o godz. 16:00 czeka nas publikacja szacunków dotyczących indeksu nastrojów konsumenckich Uniwersytetu Michigan na połowę stycznia (szacuje się nieznaczną poprawę do 98,5 pkt. z 98,2 pkt.).
Reasumując - dzisiejsze dane mogą działać na wyobraźnię inwestorów - słabsze dane nt. sprzedaży detalicznej i nastrojów mogą dać pretekst do kontynuacji spadków dolara. Ten mógłby odbić tylko wtedy, kiedy odczyty byłyby znacząco lepsze od prognoz.
Na dziennym układzie koszyka BOSSA USD widać, że pojawiają się próby odbicia USD - wczorajsza świeca z dolnym knotem, która sprawiła, że rejon 84,65 pkt. (ważne wsparcie z listopada 2015 r.) mimo naruszenia, nadal funkcjonuje jako wsparcie - ale w średnim horyzoncie układ jest spadkowy. Reasumując, dzisiaj ważna może być obrona wsparcia przy 84,65 pkt., jeżeli zakładamy jeszcze jakieś próby odreagowania. Zamknięcie się dziennej świecy poniżej tego poziomu będzie sygnałem średnioterminowej słabości i czynnikiem wyzwalającym dalszą przecenę.
Dzisiaj dolar najgorzej radzi sobie z funtem, chociaż mogło się wydawać, że wczorajsza zapowiedź wystąpienia premier Theresy May na najbliższy wtorek, które będzie poświęcone Brexitowi, może inicjować kolejną falę przeceny.
Niewykluczone jednak, że rynek próbuje zakładać, że szefowa rządu będzie chciała teraz złagodzić swój przekaz z niedzieli, który rozbudził obawy związane z tzw. hard Brexit. Pojawiają się plotki, jakoby May miała bardziej akcentować akcenty globalne w swoim wystąpieniu, minimalizując to, co mogłoby się kojarzyć z izolacjonizmem. Problem jednak w tym, że to znacząco nie zmienia faktu, że rynki czują się nieco „pogubione” na kilka miesięcy przed startem oficjalnych negocjacji z Unią Europejską. Ważniejszym tematem dla funta może okazać się oczekiwanie na decyzję Supreme Court. Kilka dni temu pisaliśmy o artykule w The Guardian sugerującym, że politycy liczą się z tym, że podtrzymana zostanie wcześniejsza decyzja High Court sugerująca, że to parlament, a nie rząd ma zainicjować Art.50. Traktatu Lizbońskiego. To może otwierać drogę do przepychanek, które będą opóźniać ten proces. Niewykluczone też, że wśród polityków popularna stanie się idea przeprowadzenia drugiego referendum (casus NO-BREXIT).
Technicznie GBP/USD zaczyna wyglądać lepiej – rośnie znaczenie wsparcia 1,2088-1,2132. Wprawdzie nieco straszą ostatnie dwie dzienne świece z górnymi cieniami, które pokazują znaczenie oporu przy 1,2271, ale ponowny test tych rejonów jest dość prawdopodobny w najbliższych dniach. Jego wyraźne złamanie może dać pretekst do ataku na szczyt z 5 stycznia przy 1,2431.
W przypadku EUR/USD mieliśmy śródsesyjną korektę, która jednak nie doprowadziła do spadku poniżej 1,06. Ten rejon staje się teraz mocnym wsparciem, razem z okolicami 1,0617 wyznaczanymi przez maksimum z 5 stycznia. Wymowa wczorajszej świecy, mimo że była ona biała, nie jest jednak do końca optymistyczna (spory górny cień). Stąd też trudno jednoznacznie ocenić, na ile uda się wybić dzisiaj na nowe maksimum powyżej 1,0684.
Pewien wpływ na notowania euro może mieć dzisiaj temat ratingu Włoch - późnym wieczorem oczekiwana jest decyzja kanadyjskiej agencji DBRS (obecna nota to A). Teoretycznie DBRS nie należy do Wielkiej Trójki, ale Włochy ze względu na sektor bankowy i ryzyko związane z przedterminowymi wyborami mogą być w nadchodzących miesiącach wrażliwym tematem.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Marek Rogalski