Przemysł, sprzedaż i inne dane z USA
Przemysł, sprzedaż i inne dane z USA
Poniekąd godna uwagi będzie godzina 13:00, bo wtedy Bank Anglii przedstawi swój raport kwartalny. Najważniejsze zostało jednak powiedziane już wczoraj, mianowicie to, że Bank jest gotów do realizacji polityki zacieśnienia monetarnego, tj., że procedura ta może zostać wdrożona szybciej niż dotychczas zakładano. Z tego powodu, jak wiemy, pary EUR/GBP i USD/GBP poszły wyraźnie w dół, np. ta pierwsza z 0,9040 do 0,8865-70, a i teraz jest dość nisko. To znaczy: funt się gwałtownie wzmocnił.
Po południu poznamy ciekawe dane z USA. O 14:30 będą to: sprzedaż detaliczna za sierpień i indeks NY Empire State. O 15:15 mamy produkcję przemysłową za sierpień, zaś o 16:00 indeks Uniwersytetu Michigan. Ostatnio sytuacja eurodolara była nieco paradoksalna. Przedwczoraj zawiódł odczyt inflacji PPI, a mimo tego dolar silnie zarobił, co niektórzy tłumaczyli nadziejami na pomyślną realizację obietnic wyborczych przez Trumpa, choć w grę wchodziły i inne wyjaśnienia: np. oczekiwanie na lepszy odczyt inflacji CPI albo zwykła spekulacja. Odczyt CPI, podany wczoraj, faktycznie okazał się lepszy od założeń (tj. wyższy, formalnie rzecz biorąc), ale dolar zyskał na tym jedynie chwilowo, przez co para musnęła rejon 1,1840. Teraz mamy 1,1915.
Kwestia PLN
Złoty oczywiście wybitnie stracił do funta, ale inaczej być nie mogło. W gruncie rzeczy w ten sposób doszło (przy 4,83) do testu linii spadkowej po maksimach z grudnia i kwietnia 2017. Na razie zdaje się, iż linia ta się potwierdza, bo mamy 4,8080, a poza tym należy się pewna korekta, jako że złoty tracił przez dobrych kilka dni, a poniekąd i dłużej, jeśli za punkt odniesienia brać minima z końcówki sierpnia (na 4,58).
EUR/PLN zasadniczo potwierdził parę dni temu trend wzrostowy, bo odbiliśmy się mocno od 4,23 – niemniej złoty się broni i po przetestowaniu 4,29 zeszliśmy ponad grosz niżej. Na dolar-złotym mamy 3,59. Jeśli za punkty odniesienia wziąć malejące minima z grudnia i kwietnia, to taka linia jest wysoko, nawet jej nie tknęliśmy, ale jeśli brać pod lupę dołki z kwietnia i czerwca, to taką linię przebito.
Czas długofalowego wzmocnienia PLN zdaje się dobiegać końca, choć u progu września schodziliśmy niemal do 3,51 i zdawał się istnieć cień szansy, że mocnym ruchem wejdziemy w zupełnie nowy rewir, wiodący poniżej dołków z 2015 aż do 3,40 i niżej. Wątpiliśmy jednak w to, czy uda się aż tak długo utrzymać i pogłębić słabość dolara na głównej parze. Rzeczywiście, waluta USA to i owo odzyskała.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Tomasz Witczak