Problemy Deutsche Banku kładą się cieniem na walutach
Problemy Deutsche Banku kładą się cieniem na walutach
Koniec września i koniec trzeciego kwartału został zdominowany przez problemy niemieckiego Deutsche Banku. O trudnej sytuacji tej instytucji rynki finansowe wiedzą od dawna, ale kombinacja wypowiedzi kanclerz Merkel sprzed kilku dni próbującej ucinać spekulacje nt. możliwego wsparcia ze strony niemieckiego rządu, w połączeniu z wczorajszymi informacjami nt. wycofywaniu środków z banku przez 10 funduszy hedgingowych, nie wygląda już nazbyt dobrze.
Jednocześnie w ostatnich dniach również Mario Draghi ucinał pytania o DB twierdząc (i słusznie), że ECB nie komentuje sytuacji pojedynczych instytucji. Niemniej problemy zdaje się mieć niemiecki sektor bankowy, skoro Commerzbank zapowiedział wczoraj zwolnienia i ograniczenie wypłacanej inwestorom dywidendy.
Wprawdzie rynki są dalekie od czarnego scenariusza – na poważny kryzys raczej nie pozwoli, ani ECB, ani też niemiecki rząd, gdyż miałoby to fatalne skutki przed zaplanowanymi na przyszły rok wyborami parlamentarnymi – ale trudno jest ocenić, ile jeszcze czasu dadzą sobie decydenci, zanim zdecydują się wkroczyć do akcji. A to siłą rzeczy nie uspokaja rynków, jest wręcz odwrotnie.
Awersja do ryzyka rośnie, co dobrze pokazuje dzisiaj umocnienie się japońskiego jena (rynek nie zareagował na słabsze dane makro z Japonii, gdyż nie liczy na to, że coś to zmieni w polityce BOJ), oraz słabość rynków wschodzących (traci nawet peso, pomimo że wczoraj Banxico podniósł stopy procentowe o 50 p.b. do 4,75 proc.).
Jeżeli spojrzymy na to, jak może wyglądać październik, to trudno o jakiś zbytni optymizm. Kombinacja problemów Deutsche Banku, które najpewniej będą jeszcze ciągnąć się tygodniami, dając co jakiś czas pole do nowych spekulacji, w połączeniu wejściem w gorący okres kampanii wyborczej w USA (na razie w sondażach prowadzi Clinton, ale wielokrotnie wskazywaliśmy już na ryzyka związane z niedoszacowaniem wyborców Trumpa), a także utrzymujące się ryzyka dla podwyżki stóp procentowych przez FED już na grudniowym posiedzeniu (chyba, że FED przestraszy się słabszych danych, problemów DB i ... Trumpa), to raczej dość ciężka mieszanka. Niemniej te wszystkie tematy stanowią dobry pretekst do ... umocnienia się dolara, który zawsze był kupowany w trudnych sytuacjach.
Spójrzmy na wykresy koszyków USD – zarówno na FUSD (US Dollar Index), jak i BOSSA USD, mamy w tym tygodniu potwierdzenie znaczenia linii wzrostowej trendu rysowanej od minimum z przełomu kwietnia i maja b.r. Wprawdzie biała świeca nie wyszła jeszcze wyraźnie ponad połowę czarnego korpusu z ubiegłego tygodnia, ale układ zaczyna być pozytywny. Niemniej mocnym potwierdzeniem, że dolar zaczyna wyraźnie dominować na rynku będzie złamanie spadkowych, kilkumiesięcznych linii trendu – dla FUSD są to okolice 96,20 pkt., a dla BOSSA USD rejon 80,90 pkt. I wydaje się, że wiele będzie tu zależeć od publikacji kluczowych danych w przyszłym tygodniu (indeks ISM dla przemysłu poznamy już w poniedziałek). Wystarczy, że nie będą one gorsze od rynkowych wskazań.
Casus USD/JPY jest dość ciekawy. Z jednej strony wzrost globalnego ryzyka może bardziej preferować JPY, ale jeżeli przyszłotygodniowe dane z USA nie wypadną źle, to USD może być wygranym tego pojedynku. Na tygodniowym układzie nadal sytuacja patowa, chociaż to strona sprzedająca ma raczej więcej powodów do niepokoju, niż kupujący.
Problemy niemieckiego sektora bankowego zaczynają dotykać euro i to niezależnie od tego, że ostatnie dane makro nie wypadły źle (w tym odczyty inflacji HICP), co nie daje ECB powodów do forsowania zwiększenia skali luzowania w najbliższych miesiącach. Wydaje się wręcz, że Draghi może być teraz zajęty zupełnie czym innym (ratowaniem banków?), chociaż to nie wyklucza zupełnie scenariusza w którym ECB wydłużając w grudniu program QE w czasie zaproponuje pewne techniczne zmiany z nim związane, a nawet sprawdzony już przez FED i teraz testowany przez BOJ, program kontroli krzywej dochodowości (w USA była to operacja Twist).Technicznie EUR/USD zmierza na południe, co potwierdza wybicie nowego minimum poniżej minimum ze środy przy 1,1181. Mocny opór to strefa dołków z sierpnia i września b.r przy 1,1120-40. Rośnie jednak prawdopodobieństwo, że w średnim terminie zejdziemy niżej. Opór można teraz wyznaczyć przy 1,1215-30.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Marek Rogalski