Poważny wyskok euro
Poważny wyskok euro
Tymczasem, jak pisaliśmy, jastrzębia piłka jest bardziej po stronie EBC niż Fed. Polityka Fed jest wyceniona, a jeśli już coś miałoby się zmienić, to raczej w stronę jej łagodzenia (sugerują to też komentarze niektórych decydentów z FOMC). W dodatku dolarowi zaszkodziły pogłoski o tym, iż Chiny mogą zmniejszyć lub wstrzymać skup amerykańskich obligacji, a to w ramach podziemnej wojny handlowej z USA. Do tego rozczarowały dane o cenach importu i eksportu.
Swoje zrobił jednak przede wszystkim EBC, którego zapiski z posiedzenia wczoraj się ukazały. Rynek uznał je za jastrzębie: była w nich mowa o tym, że "język komunikacji" z rynkiem może zostać zmieniony (czytaj: zaostrzony, "wyjastrzębiony") już u progu roku 2018, czyli właśnie teraz. Była mowa o poprawie dynamiki płac. Nie sugerowano jakoś szczególnie przedłużania QE ponad miarę. Możemy do tego dodać wypowiedź p. Nowotnego sprzed kilkunastu dni, w której twierdził on, że faktycznie rok bieżący winien być rokiem zmiany polityki, a więc jej zacieśnienia.
I proszę: eurodolar jest już przy 1,2070. Tak naprawdę znów testujemy szczyty z września, a także sprzed kilku dni. Nawet jeśli rejon 1,2080 – 1,21 teraz wytrzyma, to przy kolejnym rzucie może pęknąć i wejdziemy w rejony nie widziane od lat kilku.
O 10:00 poznamy listopadową produkcję przemysłową we Włoszech, o 14:30 inflację CPI i sprzedaż detaliczną w USA (za grudzień). O 17:30 wypowie się Jens Weidmann z Niemiec, o 22:15 Eric Rosengren z Fed w Bostonie.
Temat PLN
EUR/PLN lokuje się na poziomie 4,1670, tak więc zarabiamy. Przynajmniej ci mogą się cieszyć, którzy chcą tanio kupić euro, bo sprzedawać tanio raczej nikt nie chce. W ostatnich dniach było 4,1930 w maksimach, więc PLN faktycznie się wzmocnił: mimo wzrostu wyceny euro na głównej parze.
USD/PLN jest przy 3,4540, wsparcie lokować można w rejonie 3,43, jest ono wyznaczone minimami z początku tego miesiąca. Na razie złoty zyskuje, ale nie jest pewne, czy na obu parach dojdzie do przebicia dołków. Na razie działa efekt osłabienia dolara i nie myśli się o tym, że perspektywa silniejszego euro w gruncie rzeczy też nie jest dobra dla PLN, bo przecież zawsze oznacza to, że "pewniejsza" waluta zabierze kapitał z mniej pewnych emerging markets, a takim przecież wciąż jesteśmy.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Tomasz Witczak