Krok w przód, krok w tył
Krok w przód, krok w tył
Rynki trochę utknęły w miejscu, gdyż ostatnie 24 godziny nie ruszyły nas mocniej w którymkolwiek kierunku. Choć powiew optymizmu pomógł we wzrostach na Wall Street, Azja nie zdecydowała się na kontytuowanie pro-ryzykownego handlu. Podkreśla to, jak niektóre rynki pozostają w odrębnych światach. Inwestorzy USA skupiają się na kondycji swojej gospodarki.
Wczoraj liczba otwartych procesów rekrutacyjnych skoczyła do nowego historycznego poziomu, gdyż pracownicy chętniej rezygnują z pracy w poszukiwaniu lepszych warunków, a siła rynku pracy zwiększa zaufanie w przyspieszenie wzrostu płac. Jednak Azja jest bardziej zaniepokojona werbalnymi pogróżkami, jakimi wymieniają się Chiny i USA. Chiny zamierzają zwrócić się do Światowej Organizacji Handlu o zezwolenie na nałożenie sankcji handlowych na USA w wysokości do 7 mld USD rocznie.
Ma to być odwet za nierespektowanie wyroku WTO dotyczącego stosowania antydumpingowych ceł przez USA na niektóre towary z Chin. Tamten spór rozpoczął się w 2013 r., a wyrok zapadł dopiero w zeszłym roku, także i teraz może nas czekać wieloletni proces co do ustalenia zasadności i wysokości sankcji. Jednak temperatura w wojnie handlowej się podnosi, a prezydent Trump odpowiedział, że USA przyjmuje twarde stanowisko wobec Chin. Podsumowując, rynki są hamowane przed rozwinięciem apetytu na ryzyko, choć dobre i to, że nie popadają w głębszą panikę.
Główne pary walutowe poruszają się raz w górę, raz w dół i nic konkretnego z tego nie wynika. EUR/USD dryfuje pod 1,16, USD/JPY utknął na 111,50, a GBP/USD przykleił się do 1,30. Pomimo pozytywnych wieści związanych z Brexitem, funt nie jest w stanie przyciągnąć kupujących. To potwierdza moje wcześniejsze przeczucia, że poniedziałkowy rajd odbył się przeważanie na domykaniu krótkich pozycji spekulacyjnych niż był podyktowanym budową nowych długich pozycji. To rozróżnienie jest istotne, gdyż inwestorzy uciekający z krótkich pozycji po coś tam byli i będą bardziej skłonni wrócić ze sprzedażą. Szczególnie że tło polityczne wokół funta pozostaje mętne.
Z jednej strony dostajemy sygnały, że UE i Wielka Brytania pracują nad zorganizowaniem specjalnego szczytu w listopadzie, na którym doszłoby do formalnego podpisania umowy rozwodowej. Co wygląda jak zbliżanie się do zamknięcia przynajmniej jednego (ale ważnego) etapu negocjacji (część kwestii zostanie odroczona do późniejszych ustaleń), to według brytyjskiej prasy jednocześnie zachęca to oponentów premier May w Partii Konserwatywnej do usunięcia jej ze stanowiska i odrzucenia kontrowersyjnego projektu porozumienia z UE. W skrócie, nawet jak idzie ku lepszemu, to jest gorzej. Premia za ryzyko polityczne na GBP może łatwo nie zniknąć.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Konrad Białas