Konsekwencje niezdecydowania
Konsekwencje niezdecydowania
Niezdecydowane zachowanie USD w tym tygodniu rodzi zakłopotanie wśród uczestników rynku. Nie widzę przekonania zarówno po stronie zwolenników powrotu do sprzedaży dolara, jak i wierzących w jego silniejsze odbicie. Uważam natomiast, że im dłużej rynek nie będzie wiedział, co zrobić, tym większe zagrożenie dla apetytu na ryzyko.
Raz w jedną, raz w drugą stronę. USD ma za sobą słaby czwartek, odreagowanie w trakcie nocnej sesji w Azji i powrót kłopotów na otwarciu Europy. Ogólnie jednak nie ruszamy się mocniej w żadnym kierunku. Panuje brak przekonania, co dalej. Wydarzenia, które mogłyby coś zmienić, zawiodły.
Protokół z posiedzenia FOMC, w zależności kogo zapytać, został odebrany jako lekko gołębi, albo lekko jastrzębi. Zapiski z posiedzenia EBC także nie wystarczyły na więcej, niż 30 minut emocji, gdyż nie wniosły niemal nic do debaty o przyszłości polityki pieniężnej. Zastopowanie wyprzedaży USD z poprzedniego tygodnia naruszyło pewności siebie sprzedających, a przerywany świętami handel dołożył do niezdecydowania. Pod własnym ciężarem rynek nieco redukuje pozycje i realizuje zyski, szczególnie że zbliża się koniec miesiąca. Równocześnie co bardziej odważni inwestorzy szukają szczęścia w próbach przebudzania trendów. Powodzenia.
Pozostaję wierny swojej teorii, że rynek zapędził się w przecenia dolara, a założenia tego ruchu są mylne. Zatem dla mnie korekta USD nie jest zaskoczeniem, ale dla części rynku może podsycać wątpliwości i pytania, co dalej? USD czeka na impuls, którym będzie przesłuchanie prezesa Fed J. Powella w Kongresie 28 lutego lub raport z rynku pracy 9 marca. Daje to mnóstwo czasu na zastanawianie, a to zła wiadomość od strony utrzymywania niezarabiających na siebie pozycji.
Widziałbym tu zagrożenie szczególnie dla walut ryzykownych (surowcowych, rynków wschodzących). Albo USD dalej będzie zyskiwał pod wpływem ucinania krótkich pozycji, albo niezdecydowanie zaciąży na sentymencie na rynku akcji, przenosząc awersję do ryzyka na inne rynki. Pod tym kątem patrząc, JPY może być największym wygranym na FX.
W przypadku EUR, obawiam się, że może stać się zakładnikiem swojego sukcesu – po serii imponujących danych makro w ostatnich tygodniach, oczekiwania są teraz bardzo wysoko i łatwiej o rozczarowanie. Odczyty PMI i Ifo w tym tygodniu pokazały, że walucie będzie trudno znaleźć świeżą iskrę w danych z gospodarki.
Kalendarz w piątek jest lekki, co tylko będzie sprzyjać chaotycznym ruchom wynikającym z przetasowań w pozycjonowaniu. Na polu danych najciekawiej wygląda inflacja CPI z Kanady, choć uważam, że nawet pozytywne zaskoczenie nie zneutralizuje okropnego odczytu sprzedaży detalicznej z wczoraj.
Zamiast starać się zgasić presję inflacyjną, Bank Kanady będzie teraz bardziej zakłopotany zagrożeniami związanymi z pogorszeniem konsumpcji Kanadyjczyków (którym drożeje życie na kredyt). W efekcie umocnienie CAD po dobrych danych raczej będzie krótkotrwałe. Poza tym można zwrócić uwagę na wypowiedzi członków Banku Anglii, EBC i Fed.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Konrad Białas