Kiepas: świetne dane nie pomogły złotemu i giełdzie
Kiepas: świetne dane nie pomogły złotemu i giełdzie
Marzec przyniósł silne przyspieszenie polskiej gospodarki. Ruszyły przede wszystkim unijne inwestycje. Nie jest wykluczone, że w I kwartale wzrost PKB sięgnie 4 proc. Te optymistyczne sygnały jednak nie znalazły pozytywnego przełożenia na złotego i ceny akcji na warszawskiej giełdzie.
Polska gospodarka wrzuciła kolejny bieg. W marcu, jak wynika z opublikowanych dziś danych przez Główny Urząd Statystyczny (GUS), roczna dynamika produkcji przemysłowej ukształtowała się na poziomie 11,1 proc. wobec zaledwie 1,2 proc. w lutym. To najwyższy wynik od ponad 6 lat. Sprzedaż detaliczna zaś wzrosła o 9,7 proc., po tym jak miesiąc wcześniej zanotowała skok o 7,3 proc. To natomiast trzeci najwyższy wynik na przestrzeni ostatnich 5 lat.
Dane pozytywnie zaskoczyły, znacznie przekraczając, i tak już optymistyczne, rynkowe oczekiwania (odpowiednio 7,15 proc. i 8,2 proc.). W przypadku produkcji motorem napędowym była produkcja budowlano-montażowa. W marcu wzrosła ona aż o 17,2 proc. w relacji rocznej, co jest najwyższym wynikiem od 3 lat. Ten mocny skok to efekt rozkręcania się inwestycji finansowanych ze środków unijnych, co jest dobrą prognozą na przyszłość. Wynik sprzedaży detalicznej zaś podkręciły m.in. zakupy mebli, RTV, odzieży i obuwia. Kwiecień pod tym względem, z uwagi na Święta Wielkanocne i wciąż utrzymujący się efekt bazy (rok wcześniej sprzedaż wzrosła o 3,2 proc.), ponownie będzie dobrym miesiącem.
Dzisiejsze, ale też i wcześniejsze marcowe raporty, mogą sugerować silne przyspieszenie dynamiki polskiego PKB w I kwartale br. Jest prawdopodobne, że wzrost sięgnie 4 proc. rok do roku wobec 2,7 proc. w ostatnich 3. miesiącach 2016 roku. Aktualny rynkowy konsensus to 3,5 proc. R/R. Takie przyspieszenie oznaczałoby najlepszy wynik od ostatniego kwartału 20151 roku, gdy polska gospodarka rosła w tempie 4,6 proc.
Dzisiejsze świetne dane nie zdołały wesprzeć złotego, który osłabił się do euro, szwajcarskiego franka oraz funta, zyskując tylko do dolara. Wprawdzie, bezpośrednie po komunikacie GUS-u, złoty umocnił się do tych walut, ale była to tylko reakcja chwilowa. W kolejnych godzinach już systematycznie tracił on na wartości.
O godzinie 17:09 kurs EUR/PLN testował poziom 4,27 zł (+1,3 gr), CHF/PLN 3,9860 zł (+0,5 gr), GBP/PLN 5,0910 zł (+1 gr), a USD/PLN 3,9660 zł (-0,9 gr). Zwraca uwagę, że popołudniowe osłabienie złotego miało miejsce pomimo poprawy klimatu inwestycyjnego na rynkach globalnych i wzrost notowań EUR/USD, czyli w warunkach, które powinny sprzyjać polskiej walucie. Trudno też jej osłabienie wiązać z narastającymi obawami przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi we Francji, bo zachowanie rynków światowych, w tym przede wszystkim dzisiejszy wzrost francuskiego indeksu CAC40 aż o 1,74 proc., przeczy tezie o wzroście ryzyka politycznego. Wręcz przeciwnie. Paryska giełda zachowuje się tak, jakby to ryzyko gdzieś zniknęło.
Bardzo dobre wyniki produkcji i sprzedaży nie wsparły też cen akcji na warszawskiej giełdzie. Wprawdzie indeks WIG20 zakończył czwartkową sesję wzrostem o 0,5 proc. do 2285,8 pkt. Jednak z analizy przebiegu sesji wynika, że nie było bezpośredniej reakcji na dane. Sam indeks po przedpołudniowym wystrzale do 2291,55 pkt. w kolejnych godzinach systematycznie się osuwał, schodząc duz przed zakończeniem sesji poniżej środowego zamknięcia. Sam wzrost o 0,5 proc. był zaś efektem podciągnięcia kursów w końcówce notowań.
Podsumowując, krajowi inwestorzy mają świadomość, że polska gospodarka wrzuciła wyższy bieg. To jednak jest już w cenach, o czym świadczy dzisiejszy brak reakcji na świetne dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Tym samym, w kolejnych tygodniach koniunkturę na GPW oraz zachowanie złotego w głównej mierze będą kształtować czynniki globalne. Dane z rodzimej gospodarki będą zaś zauważane jedynie wtedy, gdy będą one istotnie gorsze od oczekiwań, co będzie burzyć ten optymistyczny obraz gospodarki jaki w głowach mają inwestorzy.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Marcin Kiepas