Kiepas: mikołajkowa przecena złotego, koniec dobre passy polskiej waluty
Kiepas: mikołajkowa przecena złotego, koniec dobre passy polskiej waluty
Złoty słabnie przez gorsze nastroje na świecie i brak wsparcia ze strony RPP. To będzie słaby grudzień dla niego. Wiele wskazuje na to, że pod koniec listopada zostały wyznaczone dołki na EUR/PLN i USD/PLN.
Środa na rynku walutowym upływa pod znakiem osłabienia złotego, po tym jak wczoraj w sposób nieudany próbował on umocnić się do euro i został przeceniony w relacji do dolara. O godzinie 14:01 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2165 zł wobec 4,2090 zł we wtorek na koniec dnia, podczas gdy notowania USD/PLN podskoczyły do 3,5687 zł z 3,5584 zł. Osłabienie złotego koresponduje ze słabym zachowaniem innych walut regionu. W tym węgierskiego forinta, czeskiej korony i tureckiej liry.
Złoty słabnie w reakcji na pogorszenie klimatu inwestycyjnego na świecie i związany z tym wzrost awersji do ryzyka, brak wsparcia ze strony Rady Polityki Pieniężnej, a także w reakcji na rosnące obawy przez tzw. zamknięciem rządu w USA (to dodatkowo zwiększa awersję do ryzyka) i wobec perspektywy spadku kursu EUR/USD.
Ważnym negatywnym aspektem, który może na dłużej zaszkodzić złotemu, jest brak wsparcia ze strony Rady Polityki Pieniężnej. Wczoraj Rada nie tylko pozostawiła stopy procentowe na rekordowo niskim poziomie, ale też zignorowała listopadowy skok inflacji do 2,5 proc. rok do roku, podtrzymując swą gołębią retorykę. To dodatkowo zakotwicza oczekiwania na pierwszą podwyżkę stóp w Polsce w ostatnim kwartale 2018 roku, co w sytuacji rosnącego kosztu pieniądza na świecie (np. w USA), będzie w najbliższym czasie działać na niekorzyść złotego, osłabiając go do koszyka walut.
Innym argumentem przemawiającym na niekorzyść złotego jest rosnące prawdopodobieństwo spadku kursu EUR/USD, jakie pojawia się w perspektywie publikowanych w tym tygodniu serii danych z amerykańskiego rynku pracy (pierwsze dane już dziś) oraz przyszłotygodniowego posiedzenia amerykańskiego Fedu, które ponad wszelką wątpliwość zakończy się 3. w tym roku podwyżką stóp procentowych w USA. Spadek EUR/USD tradycyjnie zaś wymusi osłabienie rodzimej waluty. Zwłaszcza teraz, gdy brakuje nowego paliwa do jej umocnienia.
Bez wpływu na złotego pozostaje zaś polityka i spekulacje odnośnie rekonstrukcji rządu. Nawet jeżeli obejmie ona również wymianę premier Beaty Szydło na wicepremiera Mateusza Morawieckiego. W sytuacja gdy gospodarka szybko się rozwija, inwestorzy ignorują wszelkie ryzyko polityczne. Zwłaszcza, że ewentualna rekonstrukcja tak naprawdę niewiele zmieni w polityce rządu.
Układ sił na wykresach polskich par wskazuje na rosnące prawdopodobieństwo wzrostów EUR/PLN i USD/PLN, czyli przeceny złotego. Wykres dzienny EUR/PLN, po tym jak w zeszłym tygodniu zawrócił z poziomu ważnej strefy wsparcia 4,19-4,20 zł, obecnie atakuje 2-miesięczną linię trendu spadkowego. Jej pokonanie, a zwłaszcza powrót powyżej oporu na 4,22 zł, ostatecznie zakończy trwający od końca września impuls spadkowy, otwierając drogę do 4,25-4,26 zł.
Wykres dzienny USD/PLN, testując najwyższe poziomy od 22 listopada, jednocześnie atakuje październikowy dołek na 3,5687 zł. Jeżeli atak się powiedzie, to razem z listopadowym zwrotem z wrześniowego dołka, powinno to ostatecznie zatrzymać długoterminowy trend spadkowy na dolarze. Ostatecznym sygnałem końca trendu będzie jednak dopiero wybicie ponad 3,62 zł, gdzie obecnie znajduje się 11-miesięczna linia trendu spadkowego.
Podsumowując, zanosi się na to, że dobra passa złotego skończyła się, a grudzień będzie stał pod znakiem jego osłabienia. Sugeruje to nie tylko analiza wykresów, ale przede wszystkim gołębie nastawienie RPP w sytuacji, gdy stopy na świecie będą rosły. Jak również niekorzystny dla walut rynków wschodzących wzrost stóp procentowych w USA (podwyżka już za tydzień). Jeżeli w to wszystko wmiesza się jeszcze silniejsza korekta na giełdach, co po serii rekordów kiedyś musi nastąpić, to inwestorzy dostaną jeszcze jeden argument przeciwko złotemu.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Marcin Kiepas