Co tak naprawdę może wstrząsnąć rynkami?
Co tak naprawdę może wstrząsnąć rynkami?
Amerykanie o swoich planach nałożenia ceł na chińskie produkty z obszaru technologii mówili już od pewnego czasu – opublikowana lista blisko 1300 pozycji nie jest, zatem dużym zaskoczeniem. Szybka odpowiedź ze strony Chin już tak, gdyż pokazuje, że Pekin pręży muskuły, decydując się na próbę sił przed negocjacjami, które będą trudne, ale nieuniknione.
Niemniej nałożenie ceł na import amerykańskiej soi pokazuje, że Chińczycy wytoczyli największe działa – w ostatnich dniach nie brakło opinii, że taki ruch byłby ostatecznością, gdyż stracą na tym sami Chińczycy. Dzisiaj juan notuje 0,4 proc. spadek wobec dolara, co jest największym ruchem od dwóch tygodni. W szerokim ujęciu amerykańska waluta zyskuje wobec większości walut EM (ponownie najsłabsza jest turecka lira), nieznacznie wobec surowcowych (AUD i CAD, ale już nie NZD), a traci wobec walut europejskich (EUR i GBP). Tradycyjnie już w takich trudnych sytuacjach najmocniejszy jest japoński jen, zyskiwać zaczyna też szwajcarski frank (grupa bezpiecznych przystani).
Dzisiejszy ruch Chin może pokazywać, że tamtejsi decydenci uznali, że nie ma sensu grać scenariusza „ofiary”, zwłaszcza, jeżeli przeciwnikiem jest Donald Trump. Tyle, że łatwo tu o wejście w niebezpieczną spiralę strategiu „wet za wet”, która może stać się pretekstem do wyraźniejszej ucieczki inwestorów z ryzykownych aktywów w ciągu nadchodzących tygodni. Rynek będzie miał paliwo do ruchu, gdyż temat tzw. wojen handlowych jest na tyle szeroki i trudny o oszacowania, że w pierwszym odruchu u większości wniosek jest jeden – niepewność związana z perspektywami globalnej gospodarki, zwłaszcza, że ostatnie dane makro (zwłaszcza indeksy PMI dla większości krajów) pokazują, że mogliśmy minąć szczyty dynamiki ożywienia obserwowanego w 2017 r.
Na rynkach nie widać jednak nadmiernej nerwowości. Cisza przed burzą? Zobaczymy. W kalendarzu danych makro uwagę zwrócą indeksy ISM dla usług (godz. 16:00), a wcześniej raport ADP (godz. 14:15) zapowiadający piątkowe szacunki Departamentu Pracy – tu kluczowe będą płace. Warto zwrócić uwagę na fakt, że teraz „ostatnią rzeczą”, którą chcieliby zobaczyć inwestorzy, byłaby zaskakująco wysoka dynamika płac, dająca preteksty do powrotu do spekulacji o czterech podwyżkach stóp procentowych przez FED – chociaż taki scenariusz wydaje się mniej prawdopodobny przez sam fakt trudnych do oszacowania ryzyk związanych z wojnami handlowymi.
Układ na koszyku BOSSA USD nie jest łatwy do intepretacji. Na tygodniowym ujęciu mamy świecę doji przed kluczowym oporem, jaki stanowi linia trendu spadkowego rysowana od szczytu z grudnia 2016 r. Wskaźniki wyglądają dobrze, ale to może być niewystarczający argument – czekamy na ruchy na instrumencie bazowym. Niewykluczone, że zmienność pojawi się dopiero po piątkowych danych Departamentu Pracy z godz. 14:30, oraz zaplanowanym na godz. 19:30 wystąpieniu szefa FED w Economic Club w Chicago.
Na wykresie USD/JPY wczoraj mieliśmy powrót do górnego ograniczenia widocznego na dziennym układzie kanału wzrostowego. Dzisiaj widzimy, że jego sforsowanie może być trudne. Nadal, zatem możliwy jest scenariusz zejścia w dolne ograniczenia w/w kanału, co oznaczałoby też wybicie dołka z 25 marca przy 104,61. Dzienne wskaźniki dają niejasne sygnały.
Na wykresie EUR/USD wczoraj doszło do złamania wsparcia przy 1,2295, a trwały powrót ponad ten poziom nie jest łatwy. Jeżeli to się dzisiaj nie uda, to kolejne dni mogą przynieść ruch w stronę marcowego minimum przy 1,2242 i próbę jego naruszenia. Dzisiejsze dane HICP ze strefy euro nie dały impulsu, zobaczymy jak rynek zareaguje na dane z USA.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Marek Rogalski