Białas: Biały Dom nie po drodze dolarowi
Białas: Biały Dom nie po drodze dolarowi
Polityka ponownie uderza w USD, gdyż komentarze Sekretarza Skarbu Mnuchina poddają wątpliwość szybkie wdrożenie reformy podatków. Przy niewrażliwości dolara na solidne dane i jastrzębie wzmianki z Fed, rozczarowanie tempem prac administracji rządowej otwiera drogę do co najmniej przejściowej słabości waluty. EUR ma swoje problemy polityczne, za to na całym zamieszaniu zyskują JPY i GBP.
Silny dolar nie znajduje otwartej akceptacji w Białym Domu, choć administracja stara się zbudować wrażenie, że nie zmierza do osłabienia waluty. Nowy Sekretarz Skarbu USA starał się wczoraj złagodzić stanowisko rządu stwierdzeniem, że w krótkim terminie silny dolar ma swoje zalety, ale też wady. Dodał, że umocnienie dolara od czasu wyborów to wyraz zaufania do administracji Trumpa i perspektyw gospodarki w ciągu następnych czterech lat.
Jest trochę rozczarowujące, że Sekretarz Skarbu wykorzystuje swoje stanowisko do gry politycznej i to w tak niezręczny sposób. Sondaże poparcia dla prezydenta USA nigdy nie były tak nisko w miesiąc po inauguracji. USD jest silny przez postawę gospodarki jeszcze z okresu sprzed zmiany władzy, a fakt, że dolar zyskał po wyborach, oznacza tylko, że rynek odrzucił najbardziej negatywny scenariusz konsekwencji wygranej Trumpa.
Styczniowy zwrot jest dowodem, że inwestorzy ponownie mają wątpliwości odnośnie tego, w którym kierunku zmierza Trump. Co ważniejsze dla USD w krótkim terminie, to komentarze Mnuchina dotyczące reformy podatkowej. Mnuchin ma nadzieję, że reforma zostanie przedstawiona przed sierpniową przerwą w pracach Kongresu, ale określił harmonogram jako ,,bardzo agresywny". Staje to w sprzeczności z zapowiedziami Trumpa z 9 lutego, że ,,fenomenalny" plan zostanie zaprezentowany ,,za 2-3 tygodnie".
Rynek jeszcze po cichu liczył, że szczegóły reformy mogą zostać ujawnione podczas wystąpienia Trumpa w Kongresie 28 lutego, ale teraz szanse na to wyraźnie maleją. Jako że USD nie jest w stanie wykorzystać pozytywnych impulsów płynących z danych makro i Fed, wrażliwość na sygnały fiskalne jest zwiększona, przy czym więcej tutaj rozczarowań. Jeśli nie otrzymamy pozytywnej niespodzianki z Białego Domu, dolar ponownie znajdzie się pod presją.
Dokonując przeglądu walut G10, USD cierpi przez wątpliwości o kształt polityki fiskalnej, a EUR odczuwa coraz silniejszą presję związaną z ryzykiem politycznym. EUR/USD kontynuuje konsolidację mniej więcej przy 1,06, ale JPY znajduje się w idealnej konfiguracji, szczególnie że USD/JPY jest ciągnięty w dół przez spadki rentowności obligacji skarbowych USA. Wzrost niepewności i niższe rentowności to także zaproszenie do wzrostów cen złota.
Rynek preferuje też pozycjonowanie na ryzyka polityczne Eurolandu poprzez sprzedaż EUR/GBP, więc funt ponownie ma lepszy okres, nawet jeśli dane makro z Wielkiej Brytanii nie są przychylne. Ponieważ nie widać globalnego wzrostu awersji do ryzyka, AUD i NZD pozostają mocne.
Dla złotego apetyt na ryzyko znosi się z problemami strefy euro, więc EUR/PLN gnieździ się na 4,30. Kalendarz w piątek ograniczony jest do wydarzeń po drugiej stronie Atlantyku. Inflacja w Kanadzie ma wzrosnąć do 1,6 proc. r/r w styczniu z 1,5 proc. r/r przy powszechnym na całym świecie wpływie wyższych cen paliw.
Przy generalnej słabości USD, USD/CAD może wynieść więcej z pozytywnej niespodzianki w odczycie. Z USA otrzymamy dane o sprzedaży nowych domów i finalny odczyt indeksu Uniwersytetu Michigan. Wątpimy, aby dane mogły wyraźnie odmienić sentyment wokół dolara, ale jeśli już, to informacje o oczekiwaniach inflacyjnych w raporcie UM skupią największą uwagę. Oczekiwania długoterminowe (dla okresu 5-10 lat) są względnie stabilne na 2,5 proc., ale wyższy wyskok (2,7 proc. i wyżej) będzie wywierał presję na Fed.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Konrad Białas