Białas: Bez paniki na złotym
Białas: Bez paniki na złotym
Od startu notowań po weekendzie złoty osłabił się do euro o ok. 1 grosz do 4,4260. Jest to niewielka reakcja w obliczu antyrządowych protestów przed Sejmem, co sugeruje, że rynek dość obojętnie podchodzi do wydarzeń z Polski. Z jednej strony pokazuje to oczyszczoną z emocji interpretację sytuacji, albo aktualne pozycjonowanie inwestorów. Ryzykiem pozostaje reakcja agencji ratingowych.
W piątek wykluczono z obrad Sejmu jednego z posłów PO, który zaprotestował przeciwko planom ograniczenia obecności dziennikarzy w parlamencie. Potem posłowie opozycji weszli na mównicę i zaczęli ją okupować, skandując hasła: „wolne media” i „przywróć posła”. Partia rządząca przeniosła obrady do Sali Kolumnowej, gdzie w budzących kontrowersje okolicznościach uchwalono ustawę budżetową.
W międzyczasie pod Sejmem zaczęli się zbierać protestujący, którzy w nocy uniemożliwiali opuszczenie rządzącym budynku Sejmu. Protesty były kontynuowane w sobotę i niedzielę. Do mediacji włączył się prezydent.
W poniedziałek rano złoty nie podlega wyprzedaży z EUR/PLN utrzymującym się pod 4,43. Nie widać też presji na krajowym rynku długu, gdzie rentowności polskich 10-latek właściwie spadają o 3 pb do 3,45 i są blisko 5-tygodnwoych minimów. WIG20 traci 1,1 proc., ale on akurat jest najgorszym barometrem sentymentu wobec Polski wśród zagranicznych inwestorów.
Spokój rynków finansowych nasuwa dwa wnioski. Po pierwsze protesty nie są niczym szokującym, zarówno same w sobie, jak i pod kątem już panującej napiętej sytuacji między rządem i opozycją. Brutalna prawda jest taka, że jeśli są inwestorzy, którzy na takie wydarzenia reagowaliby zamknięciem ekspozycji na polskie aktywa, to oni uciekli z kraju dobre kilka miesięcy temu. Pozostała grupa kapitału portfelowego stara się patrzeć ponad krótkoterminowe zawirowania i bardziej jest skupiona na wyszukiwaniu okazji w przecenionych obligacjach.
Po drugie, kapitał spekulacyjny ma obecnie ograniczone pole manewru, gdyż już jest zaangażowany w krótkie pozycje w złotym. Dynamiczna wyprzedaż złotego z listopada (z okolic 4,30 EUR/PLN) głównie była skutkiem wyprzedaży na polskim rynku długu (w ślad za globalnymi trendami), ale kapitał spekulacyjny także próbował „załapać” się na ruch deprecjacyjny złotego. Porażka w przełamaniu 4,50 na podatku grudnia osłabiła zapał na dalszą wyprzedasz polskiej waluty, jednak ekspozycja wciąż pozostała.
Wydarzenia z Polski budują negatywny sentyment wokół złotego, ale są niewystarczające dla wywołania kolejnej fali odpływu kapitału portfelowego, pod którą kapitał spekulacyjny mógłby się podłączyć. Jeśli dodamy do tego wygaszanie aktywności w okresie przedświątecznym, otrzymujemy warunki niesprzyjające atakowi na złotego i inne polskie aktywa.
Jednak czarny scenariusz nie jest wykluczony. Protesty musiałby przybrać zasięg ogólnokrajowy, doprowadzić do wprowadzenia stanu wyjątkowego lub paraliżu prac instytucji publicznych. Tego na razie nie widać.
Obecna okupacja sali obrad Sejmu przez opozycję jest bezskuteczna, gdyż następne posiedzenie Sejmu odbędzie się dopiero 11 stycznia 2017 r. Katalizatorem pogorszenia postrzegania Polski przez rynki finansowe może być reakcja agencji ratingowych, czy to poprzez bezpośrednie obniżenie ratingu, bądź komunikat sugerujący prawdopodobieństwo takiej decyzji. Komunikat może być w każdej chwili, natomiast najbliższe rewizji ratingu zaplanowane są dopiero na styczeń. W sytuacji „wait-and-see” EUR/PLN dalej może osuwać się w stronę 4,40.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Konrad Białas