Balcerowski: pogrom na giełdach w oczekiwaniu na EBC
Balcerowski: pogrom na giełdach w oczekiwaniu na EBC
Ostatnie godziny przyniosły pogłębienie spadków na giełdach od Stanów Zjednoczonych po Azję. Teraz wszystko wskazuje na to, że kolej na przecenę europejskich akcji, chyba że Mario Draghi zaserwuje 'coś' nadzwyczajnego podczas dzisiejszej konferencji prasowej. Skąd wynika tak słabe zachowanie indeksów giełdowych za oceanem?
Tylko wczoraj technologiczny NASDAQ tąpnął o ponad 4 proc., zaś tylko nieco mniejsze straty zanotowane były dzisiaj w Japonii. Szukając przyczyn stojących za takim obrotem sprawy nie wydaje się jednak, że to słabe wyniki spółek ciągną giełdy w dół.
Od początku października SP500 osunął się o ponad 9 proc., japoński NIKKEI tąpnął o ponad 12 proc., zaś niemiecki DAX oddał nieco więcej niż 9 proc. (naturalnie bez uwzględnienia dzisiejszej sesji). Takie zachowanie indeksów giełdowych zdaje się sugerować, że ze światową gospodarką nie dzieje się najlepiej, spółki nie raportują już wystarczająco dobrych wyników finansowych, a popyt spada.
Problem w tym, że żaden z wymienionych czynników właściwie nie ma obecnie miejsca. Faktem jest, że światowa gospodarka spowalnia (wczorajsze indeksy PMI z Europy okazały się bardzo kiepskie, a w przypadku Niemiec możemy mówić wręcz o katastrofalnych wartościach), niemniej jednak w dalszym ciągu notujemy przyzwoite tempo wzrostu na starym kontynencie, nie mówiąc już o USA, gdzie ekspansywna polityka fiskalna mocno wspiera popyt wewnętrzny (rośnie dywergencja między indeksami PMI między Europą i Stanami Zjednoczonymi).
Dotychczas publikowane sprawozdania finansowe zza oceanu również nie wydają się sugerować, że amerykańskie firmy doświadczają jakichś problemów ze zbytem swoich produktów i usług. Mając mniej więcej 30 proc. opublikowanych raportów spółek z indeksów SP500 i NASDAQ można zauważyć, że średnio rzecz ujmując zaskakiwały one pozytywnie, zarówno w kontekście samych zysków, ale i również przychodów, co jest nie mniej ważne.
Oczywiście skupianie się wyłącznie na USA może być nieco zwodnicze z uwagi na wspomniany wcześniej bodziec fiskalny, niemniej jednak dla przykładu japońskie firmy również zaskakują pozytywnie. Nawet początek sezonu wyników spółek notowanych w Szanghaju wygląda optymistycznie pomimo widma ceł. Na tym polu słabo wypadają spółki niemieckie, niemniej jednak z takim stanem rzeczy mieliśmy już do czynienia w drugim kwartale.
Skąd zatem spadki na giełdach? Jedną z potencjalnych przyczyn jest globalne zacieśnienia monetarne. Choć stopy procentowe w G10 podnosi praktycznie tylko Fed, to jednak nie tylko on ściąga pieniądze z rynku. Trzy głównie banki centralne (Fed, EBC i BoJ) kontynuują bowiem proces zacieśniania ilościowego. Tak jak giełdy korzystały na QE przed kilkoma laty, tak teraz wydaje się, że powietrze powoli zaczyna uchodzić.
Dla inwestorów w Europie punktem kulminacyjnym dzisiejszej sesji będzie konferencja Mario Draghiego. Prezes EBC z pewnością będzie pytany nie tylko o perspektywę dla europejskiej gospodarki, ale również o problem włoskiego budżetu.
Jeden aspekt w dzisiejszym komunikacie wydaje się najciekawszym. Mianowicie odniesienie się do bilansu ryzyk dla europejskiego gospodarki. We wcześniejszych komunikatach EBC wskazywał, że owy bilans jest "w dużej mierze zrównoważony". Niemniej jednak, stale słabnące indeksy PMI mogą nieco namieszać w retoryce banku. O ile bezpośrednia zmiana w tej kwestii może nie mieć miejsca jeszcze na dzisiejszym posiedzeniu, o tyle Draghi będzie prawdopodobnie zalewany pytaniami tego rodzaju podczas swojego wystąpienia. Bez względu na ewentualne zmiany w komunikacji wydaje się, że zakończenie programu skupu obligacji wraz z końcem roku jest załatwioną sprawą.
Poza posiedzeniem EBC warto zwrócić uwagę na dwa inne banki centralne z Norwegii i Turcji, choć w żadnym przypadku nie oczekuje się zmian ustawień polityki pieniężnej. W godzinach popołudniowych poznamy wstępne dane o zamówieniach na dobra trwałe z USA oraz protokół z ostatniego posiedzenia RPP. Słabe nastroje na rynkach akcji nie sprzyjają złotemu, choć o poranku słabość rodzimej waluty jest względnie niewielka. O godzinie 9:00 za dolara należało zapłacić 3,7796 złotego, za euro 4,3127 złotego, za funta 4,8787 złotego i za franka 3,7932 złotego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.
Arkadiusz Balcerowski (XTB)